Zarządzanie zespołem

3 tragiczne błędy w zarządzaniu pracownikami, które popełniają przedsiębiorcy w czasie kryzysu

Paweł Królak

Wiem…

Twoi pracownicy nie chcą przychodzić do pracy. A jeśli pracują zdalnie, to właściwie nie wiadomo, co robią.

Nie ma w nich ani chęci, ani motywacji, ani zapału. Nawet podstawowe poczucie obowiązku gdzieś zniknęło.

Nagle przestali mieć pojęcie, co, jak i dlaczego powinni robić.

Rozumiem…

Ale teraz spróbuj, proszę, spojrzeć na sytuację oczami pracownika, bo to, co zobaczysz, może być kluczowe dla Twojej firmy.

Jak ma przyjść do biura, skoro boi się, że umrze na koronawirusa? Jak ma dobrze pracować zdalnie, skoro wszystko jest nowe – i te rozmowy przez kamerę, i te raporty z wykonania zadań, które ma przygotowywać?

Po co ma zasuwać jak dziki osioł, skoro za chwilę może stracić tę robotę?

Jak ma wypełniać obowiązki, skoro za ścianą krzyczą zamknięte w domu dzieci?

Skąd ma wiedzieć, co, jak i dlaczego powinien robić, skoro nigdy wcześniej nie był w takiej sytuacji?

Jestem po Twojej stronie…

Nie bronię ich, nie usprawiedliwiam. Zdaję sobie sprawę, że kiedy słyszysz te tłumaczenia, otwiera Ci się nóż w kieszeni, bo teraz trzeba działać, a nie marudzić. Ale by „odzyskać” swoich ludzi, musisz coś zrozumieć.

Te wszystkie emocje – te, które kryjesz w sobie, i te, które gotują się w nich – są naturalne i będą się pojawiały, czy Ci się to podoba, czy nie.

Na to nie masz wpływu, ale tylko od Ciebie zależy, czy zaczniesz zarządzać skutecznie, czy osiągniesz swoje cele z takimi ludźmi, jakich masz, czy tylko będziesz na nich narzekał i nie osiągniesz nic.

Michał Kwiatkowski, były kolarski mistrz świata, powiedział niedawno w wywiadzie dla „Przeglądu sportowego”: „Oby [ten sezon] nie stał się sezonem wymówek. Bo można tak ciągnąć przez wiele lat i sądzę, że wielu tak spróbuje tłumaczyć porażki”.

Nie wiem, ile kryzysów do tej pory przeszedłeś. Ja mam za sobą trzy i doskonale pamiętam, ile nieprzespanych nocy, strachu i stresu kosztował mnie każdy z nich. Wiem też doskonale, że w takim stanie łatwo popełnić błędy. Obserwowałem je nie raz, bo od kilkunastu lat pomagam przedsiębiorcom wyjść z trudnych sytuacji.

Pokażę Ci, jak zarządzać ludźmi w kryzysie, ale zanim to zrobię…

Chcę Cię ostrzec…

1. Nie zapominaj, że biznes to przede wszystkim ludzie

Wiem, że świat wali Ci się na głowę...

Całą energię i wszystkie siły wkładasz w to, żeby przetrwać. Ja też na początku tego koronaszaleństwa skupiłem się na cięciu kosztów i na szybkim zwiększeniu sprzedaży (tutaj znajdziesz wskazówki, jak to zrobić w kryzysie).

Jednak cały czas myślałem też o trzecim elemencie niezbędnym do przetrwania mojej firmy w obecnych czasach – o moich pracownikach.

Widzisz, wielu przedsiębiorców zapomina, że to ludzie budują biznes. To ich pracy potrzebujesz, by wyciągnąć firmę z kryzysu. A skoro tak, to nie możesz ich ignorować, a potem oczekiwać, że zrobią to, co trzeba. To tak nie działa. Twoi pracownicy potrzebują Twojej uwagi, i to bardziej niż kiedykolwiek przedtem.

Pamiętam, jak kilka lat temu tłumaczyłem to samo przedsiębiorcy, który przyszedł do mnie na sesję strategiczną, bo jego zakład wpadł w potężne kłopoty. Roześmiał się. Powiedział, że robi pieniądze i nie zamierza niańczyć ludzi, a jak komuś się nie podoba, to...

Podobnie myśleli niektórzy menedżerowie po ataku z 11 września. Już dzień później zarządzili w swoich firmach coś w stylu: „No dobra, skończyło się, wracamy do roboty”. Badania Lisy A. Mainiero i Donalda E. Gibsona opublikowane w „Academy of Management Executive” dwa lata po tej tragedii pokazują, że to był ogromny błąd. Wywoływali tym samym narastającą w podległych im pracownikach złość na pracodawcę i brak zaufania do niego. Ludzie oczekiwali wsparcia, otuchy, a reakcje ich przełożonych były zimne, pozbawione empatii.

Wiem, że tamtych wydarzeń i tych dzisiejszych nie da się porównać, ale emocje są w obu przypadkach takie same. Oba kryzysy odbijają się zarówno na życiu prywatnym ludzi, jak i na ich pracy. Wpływają na zdolność koncentracji, na morale, produktywność, poziom niepokoju, satysfakcji z wykonywanych obowiązków. W pracownikach pojawiają się: strach, zaprzeczenie, ignorowanie lub wściekłość. I żadna z tych emocji nie służy Twojemu biznesowi.

Powiedzmy sobie szczerze, zarządzanie ludźmi to jedno z najważniejszych, a zarazem najtrudniejszych zadań przedsiębiorcy. Ale musisz mu stawić czoła, i to właśnie teraz. Od lat obserwuję, że szefowie, którzy rozumieją wzory zachowań pracowników związane z trudnymi wydarzeniami i doceniają związek pomiędzy reakcjami emocjonalnymi a efektywnością ich pracy, znacznie zwiększają szansę na powodzenie firmy.

Doskonale zdawało sobie z tego sprawę szefostwo Dell Computer Corporation. Mimo że siedziba firmy jest w Teksasie, a więc tysiące kilometrów od Nowego Jorku, to zarządzający natychmiast po tragedii zwołali spotkanie z pracownikami niższego szczebla, pytając o stan psychiczny ich ludzi i zachęcając do tego, by rozmawiali z nimi na ten temat. Wiedzieli, że nie mogą ignorować ani swoich pracowników, ani tego, co się stało.

Będę brutalnie szczery – jeśli nie zainteresujesz się swoimi pracownikami, jeśli nie uda Ci się utrzymać ich motywacji i wydajności na odpowiednim poziomie, nie uratują Cię ani cięcia kosztów, ani plan na sprzedaż. Zwyczajnie nie będziesz miał nikogo, kto wdrażałby Twoje pomysły w życie.

Jest sposób na to, by zmobilizować ludzi do lepszej pracy w kryzysie. Myśli o nim w tej chwili niewielu przedsiębiorców, pewnie tylko Ci, którzy wyjdą z tego szaleństwa bez szwanku. Większości wydaje się, że są ważniejsze sprawy niż to, o czym chcę Ci powiedzieć, a tak naprawdę to jest klucz do umysłu Twoich ludzi. Czy wiesz, co natychmiast postawiłoby ich na równe nogi?

Pozwól, że odpowiem na to za chwilę. Teraz chciałbym ostrzec Cię przed innym krytycznym błędem...

2. Nie uciekaj od komunikacji

Wiem, że świat wali Ci się na głowę...

Pewnie najchętniej zaszyłbyś się gdzieś, zamknął na cztery spusty, żeby szukać rozwiązań i ratunku, ale nie możesz teraz zostawić swoich ludzi bez odpowiedzi. Właśnie teraz musisz otworzyć drzwi do siebie na oścież – dosłownie i w przenośni.

W ich głowach kłębi się myśl: „Co ze mną będzie”, mają mnóstwo pytań, wątpliwości, nie wiedzą, co dalej z ich pracą, z Twoją firmą. Jeśli na to nie odpowiesz – skutki będą tragiczne.

Kryzys to chaos. Ty masz być punktem zaczepienia, źródłem rzetelnych informacji. W przeciwnym wypadku pracownicy sami zaczną sobie dopowiadać ciąg dalszy, debatować, kto zostanie zwolniony, a komu obniżysz pensję. Plotki, niedopowiedzenia, domysły będą narastały i wprowadzą do firmy jeszcze większy bałagan, i posypie się wszystko.

Sam pomyśl, jak Ty się czujesz, kiedy rząd mówi o planie łagodzenia restrykcji, ale nie podaje żadnych szczegółów i nadal nie wiesz, na czym stoisz, kiedy zwalnia z ZUS-u, ale właściwie nie wiadomo dokładnie kogo (nawet sam Zakład Ubezpieczeń Społecznych najpierw twierdził, że składek mogą nie płacić także przedsiębiorcy korzystający z ulgi na start, a potem w pośpiechu się z tego wycofywał). Podobnie czuli się chociażby nauczyciele, którzy losy matur, egzaminów i zajęć przez wiele dni próbowali odgadnąć na podstawie kolejnej zagmatwanej konferencji prasowej kolejnego ministra, zamiast dowiedzieć się tego od przełożonego.

Niestety to samo dzieje się w wielu polskich firmach. Pracownicy nie wiedzą, co będzie jutro, dzwonią do siebie i na podstawie jakichś pogłosek czy wyrazu twarzy szefa próbują odgadnąć, jaki los ich czeka. To kolejny wielki błąd.

W trudnej sytuacji ludzie chcą mieć bezpośredni kontakt z liderem. Tak – bezpośredni. Być może myślisz, że u Ciebie sprawa jest już załatwiona, bo zleciłeś jednemu z pracowników, żeby wypytał innych „co tam u nich i tak dalej”.

Dokładnie tak zrobił jeden z przedsiębiorców, z którym rozmawiałem po ostatnim webinarze o zarządzaniu ludźmi. W efekcie jego podwładny napisał do wszystkich maila, dosłownie cytując szefa. Jaki był efekt? Większość ludzi na niego nie zareagowała. Podejrzewam, że po wiadomości przekazanej w takiej formie poczuli się jeszcze bardziej samotni i nierozumiani.

Ale znalazło się też kilka osób, które odpowiedziały. Jakaś matka napisała, że już dłużej nie wytrzyma, pracując z dziećmi na kolanach, ktoś inny prosił, żeby go nie zwalniano, bo wziął kredyt na mieszkanie, a pracownik magazynu wysłał dwa krótkie zdania o tym, że od tygodnia przynosi rękawiczki z domu, ale i te zapasy już się kończą. „I co z tym zrobiłeś” – zapytałem tego przedsiębiorcę. „A co miałem zrobić? – odburknął. – Przecież teraz nie mogę im nic obiecać”.

Zrozum, proszę, nierozmawianie z pracownikami to błąd nie tylko dlatego, że czują się przez to gorzej, ale także dlatego, że znacznie gorzej pracują. Być może zauważyłeś, że Twoi podwładni, nawet Ci najlepsi, nie działają tak wydajnie jak wcześniej. To może być problem również braku komunikacji. Jeśli pracownik musi się domyślić, co chcesz, żeby zrobił, oczywiste jest, że wszystko będzie trwało dłużej. A szybkość działania jest w kryzysie kluczowa.

Za chwilę powiem Ci, co dokładnie mówić pracownikom, jak to robić i kiedy, żeby przyniosło najlepsze rezultaty, ale pozwól, że najpierw dam Ci ostatnie ostrzeżenie...

3. Nie ignoruj nowych potrzeb swoich pracowników

Wiem, że świat wali Ci się na głowę…

Ale chciałbym, żebyś coś zobaczył. To nagłówki lub cytaty z serwisów informacyjnych tylko z jednego dnia:

  • TVP 1 – „Niepokojące informacje docierają z Włoch. Po kilku dniach poprawy wczoraj znowu zwiększyła się liczba ofiar śmiertelnych”.
  • Polsat – „Tragiczna doba w USA. Ponad 2750 zgonów z powodu koronawirusa”.
  • TVN – „Nowe ogniska koronawirusa w Polsce”.

Twoi pracownicy są zalewani toksycznymi informacjami z każdej strony. Dziwisz się, że są przerażeni, że nie mogą skupić się na pracy?

Ty jako przedsiębiorca, człowiek, który stara się rozumieć, który ma wdrukowane działanie na własną rękę, być może nie dajesz sobą tak łatwo manipulować.

Oni boją się, że nadchodzi katastrofa – że się zarażą, że umrą. A nawet jeśli jakimś cudem unikną śmierci, to pewnie stracą pracę i zostaną sami z kredytem na głowie. Być może już zaczęli się rozglądać za jakimś innym zajęciem, bo u Ciebie nie mogą czuć się pewnie, i zrozumieli, że z ich kwalifikacjami nie bardzo mają dzisiaj szansę na coś lepszego. Zaczynają panikować.

Mistrz grozy Alfred Hitchcock mawiał: „Oczekiwanie na niebezpieczeństwo jest gorsze niż moment, gdy ono na człowieka spada”. Twoi ludzie mogą być teraz sparaliżowani ze strachu. Nie twierdzę, że wszyscy, ale część z nich z pewnością nie jest w stanie normalnie pracować. Wiem, Ty też nie masz pewności, co przyniesie przyszłość, ale różnica między Wami jest taka, że Ty możesz decydować, bierzesz sprawy w swoje ręce i działasz, oni nie mają ani Twojej wiedzy, ani Twoich cech – biernie czekają, aż ich z tego wyrwiesz.

Poczucie bezpieczeństwa jest przecież dla pracowników ważne w każdym czasie. To z jego powodu wielu z nich decyduje się na pracę na etacie, choć inne formy zatrudnienia mogłoby przynieść im większe korzyści finansowe.

Teraz grunt osuwa im się spod nóg. Mogą być nie tylko wystraszeni, ale i oszołomieni nową sytuacją. Jeśli ich nie uspokoisz, nie zapewnisz poczucia bezpieczeństwa, nie ruszą się z miejsca.

Pamiętasz piramidę potrzeb Maslowa? Potrzeba bezpieczeństwa jest podstawą, znajduje się tuż nad potrzebami fizjologicznymi. To znaczy, że Twoi pracownicy potrzebują do życia poczucia bezpieczeństwa niemal tak samo jak potrzebują powietrza. Nie będą mogli prawidłowo funkcjonować, jeśli im go nie zapewnisz.

Wiesz, co usłyszałem od znajomego pracującego na etacie, kiedy zapytałem go, jak pracodawca dba o jego bezpieczeństwo? Powiedział, że teraz na powitanie zamiast podawać sobie rękę, witają się łokciami. I tyle. To już koniec opowieści. Nie wiedziałem, czy się śmiać, czy płakać.

A czy Ty dajesz swoim pracownikom poczucie bezpieczeństwa we wszystkich obszarach, w których to możliwe? Czy o niczym nie zapomniałeś?

***

Wiesz, co jest w tym wszystkim najważniejsze? W kryzysie ludzie bardzo uważnie obserwują swoich liderów – zarówno ich słowa, jak i działania. Wszystko, co teraz powiesz i czego nie powiesz, wszystko, co zrobisz i czego nie zrobisz, będzie Ci policzone. Każdy Twój ruch będzie miał swoje konsekwencje – bardzo dobre albo bardzo złe.

Jeśli nie popełniasz 3 dramatycznych błędów, o których pisałem w tym artykule, jesteś w połowie drogi. Ty sam musisz zdecydować, co dalej robić. Masz 3 wyjścia:

  1. Nie robić nic. Ignorować potrzeby pracowników, udawać, że tak naprawdę nic się nie dzieje i nie jest tak źle.
  2. Szukać rozwiązań na własną rękę, witać się z ludźmi łokciami i ryzykując, próbować wszystkiego po kolei.
  3. Albo pójść krótszą, sprawdzoną, bezpieczną i dobrze oznakowaną drogą, korzystając z prostych i szczegółowych wytycznych.

Stworzyłem je, ucząc się na własnych błędach i sukcesach, obserwując moich klientów, którym od kilkunastu lat pomagam, i analizując działania firm, które radziły sobie podczas światowych kryzysów.

7 reguł motywowania pracowników w kryzysie to esencja wiedzy na temat postępowania z pracownikami w czasach dzisiejszej zawieruchy.

W normalnych czasach na pewno sprzedawałbym taki produkt. Dzisiaj oddaję Ci go za darmo (0 zł), bo zależy mi na Twoim przetrwaniu, bo my – przedsiębiorcy – musimy się teraz wspierać.

Śmiało, wpisz maila, a prześlę Ci reguły, które pomogą Ci skutecznie zarządzać ludźmi, a dzięki temu wyprowadzić firmę na prostą.

Pobierz DARMOWY (0 zł) PORADNIK:

„7 reguł motywowania pracowników w kryzysie”



A w nim:

  • Jak zapewnić pracownikom poczucie bezpieczeństwa w kryzysie, by mogli skupić się wyłącznie na pracy? (strona 3)
  • Nic tak nie motywuje pracowników, jak… (Nie chodzi ani o pieniądze, ani o pochwały. Zaskoczy Cię to, co ujawniamy na stronie 8)
  • O czym nie możesz zapomnieć, jeśli chcesz, by Twoi pracownicy w czasie kryzysu dawali z siebie wszystko? (strona 10)

motyw-kryzys-form

Pobierając materiały, wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera i informacji handlowych od Coraz Lepszej Firmy.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Paweł Królak

Przedsiębiorca i strateg biznesowy, założyciel, prezes zarządu i największy akcjonariusz Grupy Coraz Lepsza Firma S.A.

W ciągu zaledwie kilku lat zbudował od zera firmę wartą ponad 30 milionów złotych na rynku, na którym wszyscy mówili, że to absolutnie niewykonalne. Dziś firma obsługuje ponad 8000 klientów, zatrudnia 30 osób i rośnie w tempie Doliny Krzemowej (dwucyfrowe wzrosty miesiąc do miesiąca).

Gościnnie wykłada na studiach biznesowych i MBA, pisze książki i niezliczone artykuły.