Work-life balance

8 godzin w pracy i 8 godzin w domu? Niby chcesz po równo, a wychodzi gó***!

Arkadiusz Roszak

8 sierpnia 1974 roku 25-letni Francuz Philippe Petit czterokrotnie przespacerował się pomiędzy wieżami World Trade Center w Nowym Jorku. Cóż w tym dziwnego? Nic, poza tym, że spacer odbywał się na stalowej linie zawieszonej 411 metrów nad ziemią.

Co Ty, Przedsiębiorco, masz z tym wspólnego?

Zgaduję, że zawiesiłeś poprzeczkę jeszcze wyżej niż wygimnastykowany akrobata. Widzisz, jak inni spacerują gdzieś na dole szerokimi i bezpiecznymi arteriami kariery. A Ty? Stoisz sam, ponad dachami ciepłych posadek, intratnych stanowisk i ośmiogodzinnych etatów. Patrzysz w dół i myślisz: Ja pier****, znowu to samo!

Ostrożnie wchodzisz na jednocalowy drut. Gacie masz pełne strachu, a Twoje ciało odmawia posłuszeństwa. Chcesz inaczej niż „wszyscy” zrealizować zawodowe marzenia. Przejść na swoich warunkach – może ryzykownie, może spektakularnie, może na skróty – z punktu NIE MAM do punktu MAM. A tutaj zamiast sukcesu codzienna walka o przetrwanie: Boże, żebym tylko nie wpadł w tę cholerną przepaść.

Męczą Cię nieustające wygibasy na boki, które zamiast popychać do przodu, zabierają czas, energię oraz drogocenne siły. Wyczerpany wracasz do śpiącego domu z wyrzutami sumienia. Po raz kolejny dobro rodziny przegrało z realiami firmy. A przecież nie na taki scenariusz umawiałeś się ze sobą.

Przeczytaj, a zrozumiesz lepiej:

  • że życie warto kalibrować,
  • że balans to tylko środek,
  • że równowagę osiąga się przez jakość, a nie przez ilość wykorzystanego czasu.


Okiem hazardzisty

W pokerowej licytacji można nieźle popłynąć, próbując rozszyfrować lub przechytrzyć przeciwnika. Jednak zawsze przyjdzie moment konfrontacji z rzeczywistością w postaci komunikatu: Sprawdzam!. To ważna chwila pokazująca, na ile realnie zostały oszacowane zasoby, możliwości i przeszkody, a także okazja do pozostawienia lub zmiany strategii na dalszą rozgrywkę, włącznie z opcją wycofaniem się z gry.

W języku technicznym podobne działania nazywamy kalibracją, czyli porównaniem zgodności i ewentualną regulacją sygnału na wyjściu z sygnałem wejściowym (wzorcowym).

A przekładając to na rzeczywistość biznesu? Wszystkie sytuacje, w których czujesz frustrację, bunt czy poczucie straty w związku z niezgodnością efektu wobec zamierzonego celu w związku z przesiadywaniem w pracy kosztem rodziny, są pokerowym „sprawdzam”.

I nie bez przyczyny odwołuję się do gry hazardowej. Nasze firmy, z uwagi na dużą ilość zmiennych („niewiadomych”), szczególnie w początkowych fazach rozwoju, mogą bardziej przypominać licytowanie zasobami niż zarządzanie potencjałem.

Kalibracja firmy zamiast zresetowania właściciela

Wbrew pozorom Twoja irytacja na taki stan rzeczy pokazuje, że wszystko jest z Tobą w porządku. Czujesz dysonans, nie jesteś obojętny, wykazujesz emocje, a więc ciągle nie zatraciłeś czujności i zależy Ci na zmianie.

Jeśli: odbierasz telefony od zdenerwowanej żony, ronisz łzę na widok śpiącej córki trzymającej w ręku rysunek „Dla ukochanego Tatusia” oraz drga Ci powieka, kiedy kumple po raz kolejny oglądają Ligę Mistrzów bez Ciebie, to znaczy, że istnieje szansa na skalibrowanie biznesu wobec życia!

Prawdziwe kłopoty zaczynają się w chwili, kiedy przeciążony i nieregulowany układ zaczyna przepalać się na stykach, prowadząc do błędnych odczytów:

  • Żona na wykonane połączenia otrzymuje informacyjny ochłap w stylu: Daj mi spokój, przecież wiesz, że to wszystko robię dla nas.
  • Dziecko podekscytowane sobotnim wyjściem do kina po raz kolejny odsłuchuje przygnębiającą mantrę: Dzisiaj wyjątkowo nie mogę, Słoneczko.
  • A kumpel odczytuje trzeciego esemesa w tym miesiącu z prośbą o niewielką pożyczkę.

To sygnał, że kalibracja już nie udźwignie systemu, a szanowny przedsiębiorca potrzebuje całkowitego resetu i dostrojenia się do ustawień fabrycznych. Mówiąc konkretniej, potrzebuje odrzucenia wszystkiego na bok i przypomnienia sobie: Co jest dla mnie najważniejsze?

Właśnie w takim momencie zamknąłem swoją pierwszą działalność z biznesowym dorobkiem trzech niespłaconych kredytów i… uratowanym związkiem.

Skuteczna regulacja

Żeby odczuwać przynajmniej minimalną satysfakcję z prowadzenia firmy w kontekście życia osobistego, warto kalibrować swoje pierwotne założenia. A to oznacza, że trzeba takie założenia czy cele posiadać nie tylko w odniesieniu do biznesu, ale również w przełożeniu na relacje rodzinne czy przyjacielskie.

Ważne są tutaj dwie przesłanki:

  • cele powinny być dobrze sprecyzowane

W tym przypadku można wykorzystać liczne narzędzia coachingowe do pracy z celem, jak np. analiza smart lub operacjonalizacja celu, opisane na grafikach poniżej.

Analiza SMART, wypunktowanie

Źródło: opracowanie na podstawie http://thecoaching.pl/blog/post/smart-cel-w-coachingu-wyznaczanie-pytania-metoda

Operacjonalizacja celu, wypunktowanie

Źródło: opracowanie na podstawie Norman Benett, https://www.youtube.com/watch?v=fcAoCMd-G8I

  • cele powinny być zrozumiałe

W oparciu o doświadczenie zdobyte w pracy z przedsiębiorcami uważam, że to najistotniejszy czynnik przy ustalaniu odpowiednich dążeń i ich późniejszej kalibracji.

Spójrzmy na popularny leitmotiv zakładanego biznesu: Otwieram firmę, bo chcę dobra dla mojej rodziny.

Szczere podstawienie tego celu pod wyżej opisane narzędzia powinno nam dać jasne i konkretne odpowiedzi. Gdybyśmy jednak do analizy podeszli z dużą dozą entuzjazmu (co nie jest rzadkością u początkujących przedsiębiorców) lub gdyby najzwyczajniej w świecie nie chciało nam się jej przeprowadzić, to wówczas… warto zadać sobie jedno bardzo ważne pytanie:

Co dla mnie oznacza DOBRO mojej rodziny?

  • Jeżeli tylko kupę szmalu i zakupione za nie gadżety, to masz, przedsiębiorco, błogosławieństwo do zawodowego zarżnięcia się na śmierć.
  • Jeżeli prywatną szkołę dla dzieci i zagraniczne wakacje, to śmiało możesz tyrać po godzinach, edukować potomstwo, wychodzić z kolejnych stanów przedzawałowych i wyjeżdżać tam, gdzie pieprz rośnie.
  • Jeżeli jednak DOBRO oznacza wartościowe relacje opierające się na zaangażowanej obecności, to wcześniej czy później zmierzysz się z… pragnieniem balansu.

Czy faktycznie chodzi o balans?

Chciałbym osiągnąć lepszy balans.

Moim celem jest skuteczny balans.

Potrzebuję większego balansu.

To stwierdzenia wyciągnięte z sesji coachingowych z przedsiębiorcami. Dosyć mocno wpisują się one w popularny ostatnio trend uzyskiwania work-life balance’u.

Można odnieść wrażenie, że balans zaczyna być wartością samą w sobie. Gdyby to okazało się prawdą, nasz francuski linoskoczek zamiast przechadzać się pomiędzy drapaczami chmur w Nowym Jorku czy wieżami katedry Notre Dame w Paryżu, przez kilkanaście lub kilkadziesiąt minut bujałby się z prawej strony na lewą, stojąc nieustannie w jednym i tym samym miejscu na stalowej linie.

A dobrze wiemy, że jego celem poza utrzymaniem się na wysokości było jednak przede wszystkim przejście z punktu A do punktu B.

Jaki z tego wniosek?

Balans to nie cel, ale narzędzie, które ma pomóc w osiągnięciu celu. Czasem będziemy potrzebowali dłuższego przysiadu w biurze, a czasem dwóch dodatkowych dni z rodziną. Ale właśnie taka elastyczna ekwilibrystyka pozwoli nam krok po kroku przesuwać się do przodu. Im lepiej sprecyzujemy i zrozumiemy nasze cele biznesowe i osobiste, tym łatwiej będzie nam balansować między domem a pracą.

Michał prowadzi warsztat samochodowy. Nie żyje w oficjalnym związku i nie ma dzieci. Od czasu do czasu lubi ze swoją partnerką wyjechać na wakacje, a poza tym uwielbia naprawiać samochody. Kiedy powiedział, że potrzebuje balansu między życiem zawodowym a rodzinnym, zapytałem zdziwiony:

Co masz na myśli? Przecież nie masz rodziny?

Żebym mógł warsztat przenieść do domu – odpowiedział bardzo poważnie. – Ponieważ nie mogę cały czas siedzieć w pracy, ale nie za bardzo mam ochotę rozstawać się z tym, co sprawia mi największą frajdę.

To jedna z możliwości prawidłowego wykorzystania balansu, choć przerysowana w przeciwnym kierunku.

Co zatem jest ważne?

Nie balans, ale równowaga

Jak widać balansu potrzebujemy dla utrzymania równowagi pomiędzy życiem osobistym a zawodowym. Zresztą balans to według słownika właśnie przechylanie się w różne strony w celu utrzymania równowagi.

Z kolei równowaga to nie podział na dwie równe połówki z przeznaczeniem dla biura i dla domu, ale raczej świadome, rozumne i efektywne ustalenie odpowiednich proporcji, pomagające odnaleźć się zarówno w jednej, jak i w drugiej przestrzeni.

Oczywiście ilość ma znaczenie, jednak to jakość nadaje sens.

Chciałbym o 15:00 zamykać firmę i iść do domu.

Co byś tam robił?

Był z rodziną?

Co to znaczy?

No… był w domu.

A teraz o której przychodzisz?

O 18:00, 19:00.

I co robisz?

Nadrabiam firmowe zaległości.

Zauważasz w tej relacji brak logiki? To nie jest wymyślona historia. Często tak właśnie przedsiębiorcy zaczynają narrację dotyczącą braku balansu. Chcą więcej czegoś, z czym dzisiaj nie do końca sobie radzą. Wygląda to tak, jakby świeżo upieczony rowerzysta, jadąc wężykiem, pragnął od razu przesiąść się na wyścigowy motor.

Prawidłowy balans nie zakłada dzielenia czasu na pół pomiędzy firmę a rodzinę. To bardziej sztuka:

  • kalibrowania założonych celów,
  • uzyskiwania w ten sposób odpowiednich proporcji pomiędzy życiem zawodowym a osobistym,
  • efektywnego wykorzystania pozyskanego czasu.

Nie chodzi więc o poszukiwanie mało realnych ośmiu godzin w domu, ale o skuteczne spożytkowanie chwili, momentu, okresu, który udało się wygospodarować.

Bo równowaga życiowa potrzebuje przede wszystkim naszej obecności i zaangażowania w czas, jaki w danej chwili możemy wykorzystać, szczególnie w przypadku relacji z osobami, które kochamy.

Pobierz DARMOWY (0 zł) PORADNIK:

„6 złodziei czasu w życiu przedsiębiorcy
i jak sobie z nimi poradzić”



Dowiesz się z niego:

  • Jak spokojnie wyrabiać się ze wszystkimi zadaniami i wychodzić z pracy 2 godziny wcześniej – bez żadnej szkody dla firmy. (strony 11-12)
  • Co dokładnie powiedzieć swoim pracownikom, by nigdy więcej nie zawracali Ci głowy wtedy, kiedy naprawdę potrzebujesz się skupić. (strony 25-26)
  • Dlaczego sprawdzenie maili to najgorsze, co możesz zrobić po przyjściu do firmy. I dlaczego rozpoczynanie pracy o 8 rano to prosta droga do niewyrabiania się z robotą.

6 złodziei czasu

Pobierając materiały, wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera i informacji handlowych od Coraz Lepszej Firmy.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Arkadiusz Roszak

Ekspert rozwoju talentów – w Coraz Lepszej Firmie zajmuje się wspieraniem przedsiębiorców w odkrywaniu ich potencjału i budowaniu na mocnych stronach. Pomaga kadrom zarządzającym w lepszym zrozumieniu oraz rozwijaniu cech liderskich. Pasjonuje się skuteczną kalibracją życia nastawioną na równowagę i autentyczność.