Work-life balance Zarządzanie zespołem

Firma zabrała mu życie… Poznaj historię Maćka

Paweł Królak

„Szedłem pewnym krokiem w stronę biura. Jeszcze tylko chwila i będzie po wszystkim. Jeszcze tylko...

Pamiętam, że zatrzymałem się na chwilę przed szklanymi drzwiami i wziąłem głęboki oddech. Nienawidziłem tego miejsca od dnia, kiedy pojawiłem się tu po raz pierwszy jako stażysta. Zapukałem i po raz ostatni wszedłem do biura.

»Szefie, odchodzę. Zakładam własną firmę«.

– To było ledwie 8 lat temu. Wiesz, że wtedy obiecywałem sobie, że już nigdy więcej nie spędzę weekendu w pracy? Że w końcu zajmę się poważnym biznesem?”

Był piątkowy wieczór, siedzieliśmy z Maćkiem w jego biurze. Przyjechałem z Lublina do Krakowa, żeby usłyszeć jego historię – wstrząsnęła mną.

„Moja żona ma dzisiaj urodziny. Z drugiego końca Polski przyjechał nawet mój brat… Nie widzieliśmy się od pół roku, a ja zamiast cieszyć się jego wizytą od czternastu godzin nie ruszyłem dupy sprzed służbowego komputera. Powinienem być teraz z nimi w domu!

Ale wiesz, czemu tu siedzę?

Bo księgowa po raz kolejny pomyliła się w raporcie kwartalnym. Bo cały dzień naprawiałem awarię systemu i nie miałem czasu dokończyć oferty dla klienta. Bo recepcjonistka wzięła dziś urlop na żądanie i co chwile biegałem do jej biurka, żeby odebrać kolejny telefon. Bo…”

Maciek schował twarz w dłoniach. Patrzyłem, jak walczy z napływającymi do oczu łzami. Przez ciągłe pożary w firmie od lat stawał się gościem we własnym domu – zresztą i tak większość nocy spędzał w biurze. Nie było go nawet wtedy, kiedy rodzili się jego synowie – był tak bardzo zajęty łataniem biurowych spraw z prawnikiem, że nie zdążył dojechać na czas do szpitala.

Co dostał w zamian?

„Paweł, to jest jakieś pieprzone nieporozumienie. Mam biznes, stałych klientów, sensowne pieniądze. I mam dość – tego, że haruję od rana do nocy i spędzam rocznice ślubu nad fakturami. Że opuściłem szkolne przedstawienie moich synów i od roku nie miałem czasu, żeby im to wynagrodzić. Że codziennie biegam po biurze jak jakiś szalony chomik w kołowrotku, a firma i tak pewnie padnie w kwadrans po tym, jak tylko odpuszczę. Może nawet szybciej – wczoraj spóźniłem się przecież na spotkanie z klientem, bo musiałem wyjaśnić w drukarni, dlaczego grafik znowu dostarczył projekt ulotek po terminie.

Miałem być prezesem, a znów jestem pracownikiem.

Znów po godzinach siedzę w klatce, którą sam sobie zbudowałem – problem po problemie, nadgodzina po nadgodzinie”.

Prawie wykrzyczał mi w twarz to ostatnie zdanie. Nie wytrzymałem.

– Maciek, ile jeszcze? – zapytałem, spokojnie patrząc mu w oczy. – Zastanów się, ile takich wieczorów dzieli Cię od załamania nerwowego? Ile niedokończonych zadań będziesz musiał poprawić, zanim znajdziesz na biurku papiery rozwodowe?”

Nie miałem pojęcia, co krąży mu po głowie, ale chciałem, żeby w końcu się zatrzymał. Żeby przestał gapić się w źle wypełnione tabele, poprawiać ciągle te same błędy, gasić po raz setny te same pożary. Opowiadał przecież, że zawsze był człowiekiem czynu, walczył o swoje. Wiedziałem, że nadszedł czas, aby obudził w sobie uśpionego wojownika i wziął się w garść – aby podjął ostatnia próbę ratunku.

Podsunąłem mu kilka rozwiązań, które kiedyś uratowały mnie i moją firmę.

Rozmawialiśmy o tym, jak wrócić na właściwe tory i uniezależnić od siebie pracowników, aby praca w końcu przestała okradać go z czasu. Razem określiliśmy elementy, które najbardziej ograniczały rozwój biznesu i wypracowaliśmy rozwiązania, dzięki którym miał odblokować jego wzrost. Zdradziłem mu metody, dzięki którym mógł świadomie kierować firmą – zarządzać zamiast harować ponad siły.

I wiesz co?

Po jakimś czasie dostałem od niego maila. Pisał, że wrócił z pierwszego od lat urlopu – wyjechał z rodziną i pierwszy raz nie martwił się tym, co dzieje się w pracy. Że kiedyś stał nad przepaścią, myśląc o upadku, a dziś podziwia znad tej przepaści widoki na przyszłość. Był szczęśliwy i spokojny.

Ty też możesz.

Wnioski z moich rozmów z Maćkiem i podobnymi mu ludźmi spisałem w formie bezpłatnego szkolenia „Przebudzenie Przedsiębiorcy”. To żelazny zestaw najskuteczniejszych, sprawdzonych i konkretnych porad. Abyś i Ty w końcu wyrwał się z wyniszczającej spirali problemów i przypadkowych decyzji w firmie.

Abyś w dniu urodzin żony mógł wyjść z biura. Abyś spędził ten dzień razem z nią i tymi, którzy potrzebują Cię najbardziej. Bez obaw, że w tym czasie Twoją firmę pochłonie chaos.

Tak jak 10 634 przedsiębiorców, którym dotąd pomógł mój poradnik.

To 10 634 przedsiębiorców, którzy wzięli życie w swoje ręce. Którzy nie bali się odrzucić ograniczeń i zrewolucjonizować swojego sposobu zarządzania. Którzy po latach dźwigania na barkach odpowiedzialności za wszystkie procesy w firmie odważyli się uderzyć pięścią w biurko i krzyknąć „dość!”. Którzy w końcu stali się liderami swoich firm – prawdziwymi właścicielami z krwi i kości, a nie ich kolejnymi pracownikami.

Ci przedsiębiorcy, mają w końcu czas, by pójść na urodziny żony, przedstawienie dzieci, spotkania z najbliższymi. Mają czas na zasłużony urlop, którego nie przerywa co chwilę telefon z pytaniami o drobiazgi. Mają czas na życie, o którym marzyli, zakładając firmę. Ale żeby w końcu zacząć żyć, musisz najpierw się obudzić.

Obudź się, przedsiębiorco.

Wpisz w poniższy formularz swój adres e-mail, a w ciągu kilku minut otrzymasz mail z poradnikiem „Przebudzenie Przedsiębiorcy”.

POBIERZ BEZPŁATNY (0 zł) PORADNIK

„Przebudzenie Przedsiębiorcy”

7 ważnych lekcji dla każdego właściciela (małej) firmy



  • Jak zmienić ciągłe "gaszenie pożarów" w firmie w stabilny wzrost,
  • 3 proste (i skuteczne) narzędzia, które sprawią, że Twoi pracownicy zawsze będą wiedzieli co i jak mają zrobić,
  • 5 kluczowych elementów strategii biznesowej, bez których nie osiągniesz wysokich zysków.

pp_new

Pobierając materiały, wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera i informacji handlowych od Coraz Lepszej Firmy.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Paweł Królak

Przedsiębiorca i strateg biznesowy, założyciel, prezes zarządu i największy akcjonariusz Grupy Coraz Lepsza Firma S.A.

W ciągu zaledwie kilku lat zbudował od zera firmę wartą ponad 30 milionów złotych na rynku, na którym wszyscy mówili, że to absolutnie niewykonalne. Dziś firma obsługuje ponad 8000 klientów, zatrudnia 30 osób i rośnie w tempie Doliny Krzemowej (dwucyfrowe wzrosty miesiąc do miesiąca).

Gościnnie wykłada na studiach biznesowych i MBA, pisze książki i niezliczone artykuły.