Obowiązkowe lektury przedsiębiorcy

Business adventures, John Brooks – obowiązkowe lektury przedsiębiorcy

Paulina Pietrzak-Jaworska

Bill Gates często powtarza, że to najlepsza książka biznesowa, jaką kiedykolwiek czytał. Warren Buffet już dawno temu umieścił ją na liście swoich ulubionych publikacji o biznesie... a portal theguardian.com nazwał ją „księgą wieczystych prawd”.

To wszystko brzmi prawie jak najlepsza reklama świata, ale czy książka Business adventures naprawdę jest tak dobra, jak mówi się o niej za oceanem?

Sprawdziłam to.

Przeczytaj, a dowiesz się:

  • czy biznes i fizyka mogą mieć ze sobą coś wspólnego,
  • co najlepiej pasuje do kawy i tostów w niedzielny poranek,
  • czy naprawdę ktoś mógł przespać globalny krach giełdowy i...
  • …ile lat potrzeba, aby zbudować firmę o przychodach na poziomie 500 milionów dolarów – a później pogrzebać ją żywcem.


Jakie są moje pierwsze wrażenia?

No cóż, mogę powiedzieć tylko jedno – od bardzo dawna nie czytałam nic równie pouczającego, co przy okazji sprawiłoby jeszcze, że zaśmieję się pod nosem. John Brooks okazał się dla mnie odkryciem na miarę Richarda P. Feynmana – tylko zamiast całej masy anegdot prosto zza kulis pracy nad bombą atomową mamy kilkanaście reporterskich historii o tym, jak pozornie nic nieznaczące drobiazgi ukształtowały biznesową historię Stanów Zjednoczonych.

Te znaczące zresztą też.

Ale po kolei.

Business adventures – jak nazwa wskazuje – jest książką dla tych, którzy chcą nauczyć się co nieco o czynnikach wpływających na rozwój biznesu… ale na pewno nie powinieneś traktować jej jako oficjalnego podręcznika dobrych i złych praktyk dla przedsiębiorców. To raczej lekka lektura na niedzielne poranki, kiedy potrzebujesz czegoś w miarę lekkiego, co będzie dobrze współgrało z kawą i tostami.

Na przykład historii o…

Wall Street (i nie tylko) z przymrużeniem oka

Ile może Cię ominąć w ciągu 3 dni?

Okazuje się, że całkiem sporo – zwłaszcza, jeśli jesteś maklerem, który zapadł w krótką śpiączkę tuż przed krachem gospodarczym z 1962 roku i obudził się w zupełnie nowej rzeczywistości. Rzeczywistości, w której wahania giełdowe można oszacować z maksymalnie 45-minutowym wyprzedzeniem, a ceny akcji spadają w tempie, którego nie powstydziłby się pewnie nasz Robert Kubica.

Równie dużo może zdarzyć się w czasie 6 lat – bo tyle marka Xerox potrzebowała, aby osiągnąć dochody na poziomie 500 milionów dolarów… i chwilę później stać się ofiarą swojej własnej dobroczynności (która sama w sobie nie przyczyniła się do upadku firmy, ale w połączeniu z nagłą, masową produkcją konkurencyjnych kopiarek na pewno trochę go przyspieszyła).

Te historie to jedne z wielu (równie niewiarygodnych) opowieści o tym, co steruje światowym biznesem. Każda z nich z jednej strony bawi swoją absurdalnością, ale z drugiej całkiem sporo uczy – również tego, żeby nie bać się szalonych pomysłów na firmę.

Chociaż na niektóre warto spojrzeć kilka razy przed podjęciem ostatecznej decyzji.

O właśnie, skoro jesteśmy już przy tym temacie…

Nauka na cudzych błędach

W 1995 roku branża motoryzacyjna w Ameryce przeżywała prawdziwy rozkwit. Ludzie zarabiali coraz więcej i – jak to ludzie – mieli przy okazji coraz większe potrzeby. Potrzeby, których zaspokajaniem zajmowała się między innymi firma Ford – chyba największy wówczas lider swojego rynku.

Ale „być liderem” niekoniecznie musi znaczyć to samo, co „mieć nieograniczoną moc sprzedaży”. Zwłaszcza wtedy, kiedy zamierzasz wyprodukować samochód, który praktycznie od razu zostanie okrzyknięty „najbrzydszym autem w historii Forda” (ale to pewnie dlatego, że w tamtych czasach nikt nie pomyślał jeszcze o Fiacie Multipla).

Bo widzisz, w tamtym momencie „bycie liderem” dla marki Ford równało się „byciu obiektem wygórowanych oczekiwań”... Ale o tym już nikt nie wiedział – i zamiast przeprowadzić testy konsumenckie albo obniżyć nieco wymagania klientów, marka praktycznie w ciemno zainwestowała jakieś 250 milionów dolarów w produkcję Forda Edsel. I dała światu kolejny niczym niewyróżniający się samochód – a poza nim historię, która może być dziś przestrogą dla tych bardziej spontanicznych przedsiębiorców.

Na szczęście Business adventures to nie tylko przestrogi.

Nie chcę odbierać Ci zabawy i zdradzać kolejnych wątków tego pokręconego podręcznika biznesu, więc powiem po prostu: zajrzyj do niego sam. Jestem pewna, że wyniesiesz z niego tyle samo nauki, co rozrywki – Bill Gates i Warren Buffet nie mogli się przecież mylić...

A może to właśnie dzięki tej konkretnej książce obydwaj są dziś w tym konkretnym miejscu, w którym się znajdują?

John Brooks – o autorze

Wielokrotnie nagradzany autor publikacji poświęconych finansom i biznesowi, twórca artykułów w magazynach: „Harper’s Magazine”, „The New Yorker” i „New York Times Book Review”. Jego książki Once in Golconda, The Go-Go Years i Business Adventures określane są przez wielu jako klasyka gatunku non-fiction.

business

Chcesz wejść na wyższy poziom?

Pobierz listę 52 książek biznesowych
na 52 tygodnie roku


Co zyskasz:

  • spokój – przestaniesz się zastanawiać, co czytać,
  • prestiż – dołączysz do przedsiębiorców, którzy chcą rozwijać swój biznes,
  • pewność – znajdziesz w tych książkach porady, które można wykorzystać w polskich realiach małej firmy, a nie w oderwanych od rzeczywistości światowych korporacjach.

52ksiazki_form2


Pobierając materiały, wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera i informacji handlowych od Coraz Lepszej Firmy.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Paulina Pietrzak-Jaworska

Specjalistka w dziedzinie content marketingu i mediów społecznościowych, która w "wolnej chwili" znajduje jeszcze czas na projektowanie graficzne i tłumaczenia. Pasjonuje się podróżami, językami obcymi i ogrodnictwem. Czasem lubi pobiegać lub zmalować coś fajnego (dosłownie i w przenośni).