Inspiracje

Pierwsze z tych słów uzdrowi Twoją firmę, drugie – Ciebie

Maciej Wojtas

Poradnikowe książki o biznesie zawierają miliony literek i tysiące zdań. A tymczasem do wprowadzenia dalekosiężnych zmian w firmie albo w życiu wystarczą 2 nieprzyzwoicie niepozorne słowa.

Mądrość, która przychodzi z wiekiem (choć czasami z wiekiem od trumny)

Pamiętasz swoją młodość? Ten młodzieńczy radykalizm? Te arbitralne, niepodważalne sądy na każdy temat? Ten zapał, żeby rozpirzyć wszystko i zbudować coś od totalnie nowa? Te pragnienia, by robić rzeczy wielkie, a jedynie w ostateczności – duże?

Młodzi chcą rewolucji. Dopiero z czasem dochodzą do wniosku, że o wiele więcej można zdziałać małymi krokami, drogą spokojnej, ale systematycznej ewolucji. Na przykład tej, jaka może się wydarzyć, jeśli zacznie się wykorzystywać dwa proste słowa.

Pierwszym z nich jest słowo „cokolwiek”.

Potęga słowa „cokolwiek”

Pewnego dnia postanowiłem napisać tekst, którego bohaterem będzie Cokolwiek. Nie miałem pojęcia, że ta opowiastka doprowadzi mnie do tak ciekawych wniosków. Zresztą, przeczytaj sam:

Gdzieś tam kiedyś tam żył sobie Cokolwiek.

Miał siostrę Wszystko i brata Nic.

Zawsze z podziwem i zazdrością patrzył na dokonania swojego rodzeństwa.

Na to, jak wielką mocą dysponowało.

Wszystko – mogła wszystko.

Nic – jednym pstryknięciem palcami potrafił zakończyć każdy temat.

A Cokolwiek?

Cokolwiek był urodzony do bycia średnim.

Taka życiowa rola każdego wpędziłaby w depresję.

Cokolwiek nie był tu żadnym wyjątkiem.

Nie dość, że sam czuł się nikim,

to w dodatku co chwilę musiał wspierać ludzi, którzy mieli gorzej od niego.

Najczęściej pomagał słabym uczniom podczas klasówek.

Stawał na głowie, żeby w ciągu 45 minut napisali, wymęczyli cokolwiek.

To dzięki niemu większość, z trudem, bo z trudem, ale jakoś przeciskała się z klasy do klasy.

Pewnego dnia Cokolwiek poszedł do taty, do Wielkiego Słownika.

Zapytał go, jaki sens ma jego średnio udane życie.

Ojciec chrząknął kartkami i powiedział tak:

„Pewnie tego nie dostrzegasz, ale dla wielu ludzi jesteś najważniejszym słowem na świecie.

Dobrze się rozejrzyj, a przyznasz mi rację”.

Cokolwiek wiedział, że ojciec nigdy się nie myli.

Był bezbłędny, jak to słownik.

Postanowił więc, że przyjrzy się sytuacjom, w których gra główną rolę.

„Kochanie, nie gniewaj się na mnie! Powiedz cokolwiek!”

Tak wołał go skruszony mąż, który chciał przeprosić żonę.

„Żeby tylko na mnie spojrzała, żeby zrobiła cokolwiek w moją stronę…”

Tak prosił go o pomoc nieśmiały chłopak, który zakochał się w dziewczynie nie do zdobycia.

„Synku, oddychaj, oddychaj, otwórz oczy, cokolwiek!”

Tak błagała go matka dziecka, które zakrztusiło się i zaczynało już sinieć.

„Chciałbym mieć jeszcze cokolwiek na koncie”.

Tak głośno marzył emeryt w dniu, w którym jego lodówka była już prawie pusta.

Cokolwiek coraz częściej zauważał, jak wiele znaczy.

Owszem, był urodzonym średniakiem.

Mógł bardzo niewiele, ale tyle z reguły wystarczało, żeby zmienić reguły gry.

Każdej gry.

Czasami jedno Twoje COKOLWIEK

zmienia wszystko – w NIC.

Albo nic – we WSZYSTKO.

Co może uzdrowić Twoją firmę? Małe „cokolwiek” w dużych dawkach

Im dłużej żyję, tym jestem większym fanem dwóch rzeczy. Pierwszą jest minimalizm. Drugą – wdrażanie zmian, które są niemal niedostrzegalne gołym okiem. Zwłaszcza dla konkurencji.

Co może być tym „cokolwiekiem”?

Oto kilka przykładów, pierwszych z brzegu:

  1. Podanie dłoni wszystkim swoim pracownikom. Każdemu, kto zwleka się z łóżka bladym świtem, żeby przez 8 godzin pomagać Ci pchać Twoją firmę we właściwą stronę. Dzięki temu prostemu gestowi docenisz tych, którzy w drugim człowieku najbardziej cenią… bycie człowiekiem.
  2. Miłe, zabawne, sympatyczne zdanie w stopce listu, które wprawi odbiorcę w dobry nastrój. To proste zdanie za darmo ociepli wizerunek nie tylko Twój, ale i całej firmy.
  3. Przelew dokonany w terminie albo jeszcze lepiej – przed jego upływem. Dzięki temu pokażesz kontrahentom, że ich szanujesz. A oni już zadbają o całą resztę.
  4. Niespodziewany gratis dodany do przesyłki, który kosztuje tyle, co nic, a będzie zapamiętany o wiele bardziej niż wydatek, którego gorycz miał osłodzić.
  5. Świeży zapach w biurze, który sprawia, że miejsce to kojarzy się ludziom na tyle dobrze, że kiedy czują go zupełnie gdzie indziej, to w ich głowach rodzi się pozytywne skojarzenie związane z Tobą.
  6. Przyjemna muzyka w sklepie, która czasami może być dla Twoich klientów jedynym przyjaznym dźwiękiem, jaki tego dnia dotrze do ich uszu.
  7. Emotka na końcu maila, która pokazuje czytelnikowi, że jesteś ludzkim człowiekiem z krwi i kości, a nie chłodnym sztywniakiem z Linkedina ukrytym za parawanem skrótów oznaczających Twoje zawodowe położenie.

Cokolwiek to decyzja

To decyzja, by robić coś niewielkiego, ale regularnie, systematycznie. Na przykład decyzja o tym, żeby starać się wkładać serce w czynność odpowiadania na maile.

Oto przykład:

7 lat temu napisała do mnie pewna osoba. Poprosiła mnie o wyjaśnienie czegoś związanego z copywritingiem. Mogłem podrzucić jej jakiś link z neta, ale uznałem, że lepiej zrobię to samemu. Udzieliłem jej mocno wyczerpującej odpowiedzi. Napisałem szczerze, co i jak.

Następnego dnia pomyślałem, że warto byłoby z tego zrobić artykuł. Wziąłem tę mailową odpowiedź i rzeźbiłem ją tak długo, aż uznałem, że nadaje się do publikacji. Tak powstał pierwszy poważny wpis, który umieściłem na swoim blogu. Jego wydźwięk był żartobliwy, ale podszedłem do jego stworzenia wyjątkowo serio.

A potem wstawiłem ten tekst do jednej z grup na Facebooku. Efekt okazał się piorunujący. Pozytywne reakcje czytelników kompletnie mnie zaskoczyły. Liczba komentarzy na blogu – również. Od tej pory zacząłem regularne publikowanie, które pomogło mi zbudować markę.

Gdybym wtedy nie odpowiedział na tego maila, dziś pewnie nie pisałbym tego zdania.

A jakie jest to drugie słowo?

Zanim je zdradzę, pozwól, że zabiorę Cię w krótką, choć mało przyjemną podróż.

Wyobraź sobie, że budzisz się wcześnie rano. Jest piąta z groszami. Przekręcasz głowę na bok, żeby zobaczyć swoją drugą połówkę. Poduszka jest jeszcze ciepła i pamięta jej zapach. Mijają długie minuty. Wreszcie zniecierpliwiony wołasz żonę. Bezskutecznie.

Wyskakujesz z łóżka i zaczynasz jej szukać. Nigdzie jej nie ma. Biegniesz do sypialni dzieci. Pościel na ich łóżkach jest niepokojąco płaska. Ciśnienie uderza Cię łopatą w głowę.

Wracasz z powrotem do swojego pokoju. Nie ma w nim niczego, poza ścianami, podłogą i sufitem. Chcesz zadzwonić na policję, ale nigdzie nie możesz znaleźć telefonu. Ulotnił się przed momentem razem z wyposażeniem całego mieszkania.

Wybiegasz w piżamie i pantoflach z domu, żeby zatelefonować od sąsiada. Zgłaszasz sprawę nieprzytomnemu policjantowi, który obiecuje, że zrobi, co w jego mocy. Wracasz z powrotem, ale Twojego domu już nie ma.

Dzwonisz po raz drugi od sąsiada, tym razem do kogoś z rodziny. Nikt nie odbiera. Nawet ci krewni, których brzmienia głosu nie jesteś sobie w stanie przypomnieć.

Zaczynasz się dusić. Nie możesz złapać powietrza. Nogi uginają się pod Tobą, jakby były z plasteliny. Serce dostaje biegunki ze strachu, żołądek zżera cholera, a jelita krew jasna zalewa...

Co się stało?

NIC.

Po prostu spełniły się słowa człowieka, którego spotkałeś wczoraj na ulicy, wychodząc z firmy.

To był zwyczajny, potargany, brudny, niedomyty i przeraźliwie samotny bezdomny. Prosił Cię o wsparcie. Powiedziałeś, że nie masz drobnych i zapytałeś dla żartu: „czy można płacić kartą”.

Chyba zrozumiał dowcip, bo się uśmiechnął. Nie zdążyłeś jednak usłyszeć tego, co wyszeptał w Twoją stronę:

„Podziękuj za wszystko, co masz,
bo jutro zostanie ci tylko to,
za co dziś byłeś naprawdę wdzięczny”.

Dziękuję.

To właśnie to drugie słowo, które powinno być wypowiadane w odniesieniu do wszystkiego dobrego, co otacza Cię każdego dnia, a czego zupełnie do tej pory nie zauważałeś.

Za co warto dziękować?

Za 99,99% rzeczy, których doświadczasz i tyle samo rzeczy, które masz.

Bo w przeciwieństwie do bohatera filmu Zawieszeni na drzewie, którego grał genialny Louis de Funes, a który twierdził, że „wszystko zawdzięcza sobie” – Ty niemal wszystko zawdzięczasz innym.

Napisałem kiedyś tekst, który szybko rozwieje Twoje wątpliwości i pomoże Ci odnajdywać rzeczy warte Twojej wdzięczności.

Oto fragment:

Jeśli widzisz to zdanie, to znaczy, że masz zdrowe oczy i umiesz czytać.
Jeśli umiesz czytać, to znaczy, że ktoś posłał cię do szkoły.

Jeśli ktoś posłał cię do szkoły, to znaczy, że zależało mu na Tobie.
Jeśli zależało mu na tobie, to znaczy, że musiał cię kochać.

Jeśli cię kochał, to znaczy, że miałeś szczęśliwe dzieciństwo.
Jeśli miałeś szczęśliwe dzieciństwo, to życie cię nie złamie.
A przynajmniej będzie musiało się sporo natrudzić, żeby przygiąć cię do ziemi.

Idźmy dalej.

Jeśli rozumiesz to zdanie, to znaczy, że umiesz czytać ze zrozumieniem.
Jeśli umiesz czytać ze zrozumieniem, to znaczy, że jesteś inteligentny.

Jeśli jesteś inteligentny, to znaczy, że łatwiej jest ci się poruszać we współczesnym świecie.
Jeśli jesteś z tych, którzy łatwo omijają życiowe przeszkody, to pewnie masz dobrą pracę.

Jeśli masz dobrą pracę, to znaczy, że masz więcej niż zdecydowana większość ludzi na świecie.
I że dziś wieczorem nie pójdziesz spać z pustym żołądkiem.

Co daje taka wdzięczność?

Nagle zaczynasz widzieć, jak wiele masz, jak wiele potrafisz, jak wiele osiągnąłeś, jak fantastycznymi ludźmi jesteś otoczony i jakim szczęściarzem jesteś!

Dostrzegasz, jak bzdurne i durne są Twoje codzienne narzekania, bo w rzeczywistości nie jest ze wszystkim tak źle, jak mogłoby się wydawać.

Ciśnienie, presja na wynik, gonitwa za własnym ogonem – to wszystko zaczyna się redukować, jako coś zupełnie nieistotnego. Twoje życie nabiera kompletnie innych kolorów i kształtów.

To tak na dobry początek.

Mało? :)

Czasami jedno Twoje cokolwiek może zmienić wszystko – w nic.

Albo nic – we wszystko.

Zrób dziś cokolwiek.

Zacznij od jednego „dziękuję”.

Pobierz DARMOWY (0 zł) PORADNIK:

„100 pomysłów na duży rozgłos
bez wydawania dużych pieniędzy”



Znajdziesz w nim m.in. odpowiedzi na pytania:

  • Tanio, łatwo czy szybko? Czym najłatwiej zrazić do siebie klientów? Odpowiedź Cię zdziwi
  • Co działa na klientów znacznie lepiej niż rabaty? (strona 3)
  • Jak raz na zawsze zmniejszyć do zera liczbę klientów niezadowolonych z Twoich produktów? (strona 4)
  • Kiedy warto przyznać rację awanturującemu się klientowi (nawet gdy to on się myli), by zdobyć dzięki temu więcej nowych klientów? (strona 6)

100pom-form

Pobierając materiały, wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera i informacji handlowych od Coraz Lepszej Firmy.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Maciej Wojtas

Pomaga rodzicom uczyć dzieci i odkrywać życiowe pasje (zobacz: Wojtas.Academy). Wydaje ebooki edukacyjne dla całej rodziny (zobacz: MaciejWojtas.pl). Chcesz czytać więcej jego tekstów? Zapisz się na ten newsletter.