Marketing Inspiracje

3 znajome problemy z pisaniem tekstów dla swojej firmy. Którego z nich Ty chcesz się pozbyć?

Bartłomiej Krawczyk

Dziś powiem Ci o dużym problemie (i dam jego rozwiązanie) przedsiębiorców, którzy piszą teksty na potrzeby swoich firm.

Przeczytaj, a zrozumiesz lepiej:

  • jak zacząć pisać dowolny tekst – natychmiast i bez odwlekania,
  • jak, gdy już zaczniesz, nie przestać pisać, mimo mnóstwa rozproszeń wokół,
  • jak ukończyć i opublikować tekst pomimo obaw o ocenę i nieperfekcyjną treść.


Czasem dostaję pytanie: „Od jakiej książki o copywritingu zacząć, jeżeli samodzielnie chcę pisać teksty dla swojej firmy?”. Gdy pytam, do czego jest tak naprawdę potrzebna ta książka i czego pytający w niej szuka, najczęściej słyszę: „Jeszcze czegoś nie wiem” (he, sam tak miałem).

Gdy dopytuję dalej, okazuje się, że tak jak się spodziewałem, ten człowiek dużo czyta, a mało pisze. A dzieje się tak, bo on ciągle czuje, że brakuje mu czegoś, żeby zacząć, zaczęte kontynuować, a potem dokończyć. Jest taka książka, która pomoże każdemu przedsiębiorcy pokonać 3 najczęstsze problemy związane z pisaniem. Książka w ogóle niezwiązana z copywritingiem… A może trochę?

O książce, którą Ci zaraz przedstawię, usłyszałem pierwszy raz w maju 2018 roku. Autorem jest Steven Pressfield. Książka nosi tytuł Do the Work. Od tamtego czasu przeczytałem ją kilka razy. Książka jest cienka, ale świetna. Wracam do niej zawsze, gdy czuję, że zbaczam z prawidłowego kursu i niepotrzebnie wydłużam proces, którego – wydawałoby się – nie da się skomplikować: pisanie, poprawianie, publikowanie.

O czym jest książka? Oddaję głos autorowi, bo ten cytat odzwierciedla treść lepiej niż najlepsze streszczenie:

„Kiedy miałem dwadzieścia pięć lat, ukończyłem książkę w 99,9%. Ale nie mogłem pociągnąć za cyngiel, wykonać ostatniego kroku. Straciłem impet. Wtedy nie miałem bladego pojęcia, że istnieje coś takiego jak Opór. Uwierzyłem głosom w mojej głowie. Poddałem się. Zniszczyłem moje małżeństwo i zniszczyłem moje życie, zamiast wbić miecz do serca bestii i pokazać ją światu”.

Opór to główny bohater książki Do the Work. To on nie daje Ci rozpocząć tekstu, kontynuować go i zakończyć publikacją. Geniusz Pressfielda objawił się w tej książce tym, że jako pierwszy dał on tej niewidzialnej bestii imię: Opór. Jak się z nim rozprawić? Zapraszam…

Aha, poniżej przytaczam dużo cytatów z książki, ponieważ język, jakiego używa autor, jest genialny. Grzechem byłoby, omawiając koncepcję Oporu, nie posiłkować się geniuszem Pressfielda. Zaczynajmy…

Jak zacząć dowolny tekst natychmiast i bez odwlekania?

„Zacznij, zanim będziesz gotowy. Nie przygotowuj się. Zacznij. Pamiętaj, Twoim wrogiem nie jest brak przygotowania ani to, jak bardzo skomplikowany jest Twój projekt, ani sytuacja na rynku, czy brak środków na koncie bankowym. Wrogiem jest Opór”.

Jeżeli kiedykolwiek pisałeś cokolwiek, to rozumiesz, że najtrudniejsze w pisaniu jest się do niego zabrać. Chyba tym, co najczęściej blokuje przed posadzeniem tyłka na krześle i uderzaniem palcami w klawiaturę, jest to, że wciąż czujesz się niegotowy. Tylko czy pod tym rzekomym „brakiem gotowości” nie kryje się czysty Opór?

Czytałem kiedyś poradnik o tym, jak pisać scenariusze filmowe. Wrył mi się w pamięć fragment z rozdziału o samodyscyplinie. Brzmiał mniej więcej tak: „Umiejętność pisania, to umiejętność posadzenia swojego tyłka na krześle”. Sporo w tym prawdy, nie uważasz?

Eugene Schwartz, copywriter z dawnych lat, o którym często wspominam w swoich artykułach, miał genialny sposób na tak zwany blok pisarski. Ustawiał minutnik na 33 minuty i 33 sekundy.

Przez ten czas mógł nie robić nic, ale nie mógł podnieść się z krzesła sprzed swoich notatek i maszyny do pisania. Wydawać by się mogło, że skoro mógł nie robić nic, to nie robił nic, a na pewno już nie pisał, bo lepsze od pisania jest choćby gapienie się w okno bez celu, prawda?

Jednak efekt takiego podejścia zdumiewa. Nagle okazywało się, że siedząc tak bez celu przed białą kartką papieru, z nudów zaczynał po prostu pisać! Przyglądał się słowom, a w jego głowie rodziły się kolejne pomysły, myśli, co do których czuł, że musi je zapisać.

W trakcie swojego typowego dnia pracy miał 6 takich 33 minutowych sesji głębokiej pracy. To 198 minut, co dawało mu 3 godziny i 18 minut pracy skupionej na tym, co miał robić – na pisaniu. Być może powiesz, że te 3 godziny to mało?

Sprawdź z zegarkiem w ręku, ile czasu w Twoim ośmiogodzinnym planie dnia poświęcasz na taką głęboką pracę skupioną TYLKO na tym, co masz teraz zrobić.

„Jeśli zaczynasz, choć nie czujesz się na to gotowy, dzieje się wiele dobrych rzeczy. Udowadniasz, że masz ułańską fantazję. Twoja krew zaczyna wrzeć. Odwaga generuje jeszcze większą odwagę. Bogowie, widząc Twoja śmiałość, przyglądają Ci się z aprobatą”.

Powiem Ci coś na swoim przykładzie, bo to będzie najlepsze zobrazowanie tego „prawa” w praktyce. Kiedy daję sobie czas na to, by zdobyć pewną copywriterską umiejętność, na przykład pisania reklam na Facebooku czy maili sprzedażowych, i wytrwam w codziennej rutynie, to dzieje się magia.

Tak jak to pisze Pressfield, „bogowie” zauważają, że Ci na tym zależy, że nie żartujesz, więc z czasem podsuwają Ci nagrody. Najczęściej są to różne „zbiegi okoliczności” w postaci ludzi, okazji, które przyspieszają Twoją karierę czy biznes.

„Chciałbyś zrobić małe rozeznanie, zanim zrobisz pierwszy krok? No tak, jakżeby inaczej. Wobec tego narzucam Ci dietę. Możesz przeczytać trzy książki dotyczące tematu, którym się zajmujesz. Nie więcej”.

Dla mnie, człowieka wiecznie szukającego informacji, to jedno z ważniejszych zdań w całej książce. Zawsze, ale to zawsze małe rozeznanie w temacie, które sobie obiecujemy, zamiast prowadzić do szybszego działania, zmienia się w silne przekonania: „Jak ja jeszcze mało na ten temat wiem. Muszę się w to zagłębić, bo brakuje mi tego i tego, a bez tych informacji nawet nie mam co zabierać się za pisanie”. Przygotowania do pracy łatwo mogą przeistoczyć się w Opór, a przecież chyba chcesz dokończyć ten tekst, a nie ciągle się do niego tylko przygotowywać?

„Lepiej napisać słaby balet, niż w ogóle żadnego nie stworzyć”.

Woody Allen powiedział, że 80% sukcesu to pokazać się. Faktem jest to, że nawet najgorzej napisana oferta jest lepsza niż ta w ogóle nienapisana. Nawet tekst, który nie jest doskonały, wrzucony do sieci będzie sprowadzał ruch na Twoją stronę skuteczniej niż ten, którego wciąż nie możesz skończyć. Pisanie to pisanie, analizowanie i wyciąganie wniosków, a zero, czyli brak tekstu – trudno optymalizować.

„Jak się zabrać do pracy? Zacznij od końca”.

Ile to razy zaczynałeś tekst według sekwencji: piszę, skreślam, piszę, skreślam?! Zaczynanie tekstu z wizją końca jest dobrym lekarstwem na tę bolączkę.

Weźmy mnie. Gdy zaczynam pracę nad tekstem, zapisuję na początku, jaki jest jego cel, jaką emocję chcę wywołać w czytelnikach, o czym chcę w tym tekście powiedzieć. Z mojej perspektywy Opór przed pisaniem wynika stąd, że człowiek od razu bierze się za pisanie, nie mając w głowie wizji, pomysłu, motywu przewodniego całego tekstu.

Następnym razem, zanim siądziesz do tekstu, poświęć czas na przemyślenie jego struktury, informacji, jakie będziesz chciał przekazać, celu, do jakiego pragniesz doprowadzić czytelnika. To pomoże Ci zacząć pisać.

Jak gdy już zaczniesz, nie przestać pisać, mimo mnóstwa rozproszeń wokół?

„Nigdy nie zajmuj się zgłębianiem tematu w czasie, który powinieneś poświęcić na działanie”.

Oddziel wyraźną i grubą krechą czas na robienie researchu i czas na pisanie. I choćby nie wiem jak bardzo kusiło Cię w trakcie pisania – gdy znajdziesz jakieś luki w tekście – by wrócić do ukochanego researchu, zanotuj to, czego Ci brakuje, i pisz dalej.

Moje teksty w początkowej fazie pisania wyglądają jak pisane przez kompletnego amatora. Serio. Zobaczyłbyś tam mnóstwo luk, niedopowiedzeń, nieskładanych zdań, błędów. A to dlatego, że wiem, że do nich wrócę, by je uzupełnić. Teraz, gdy piszę, ważniejsze jest podążanie za myślami i zapisywanie ich do pliku tekstowego. Najpierw pisanie, potem redagowanie. Tobie polecam to samo.

„Uwielbiamy wszystko wiedzieć”.

Moja „ulubiona” pułapka, w którą za często wpadam. Ciągle uczę się tego, by odcinać tę informacyjną pępowinę. Pamiętaj: by napisać pierwszy szkic, nie potrzebujesz wiedzieć wszystkiego. Potrzebujesz pisać, a to takie proste, że ludzie zawsze będą sobie to utrudniać.

„Stwórz pierwszą wersję swojego produktu od A do Z tak szybko, jak potrafisz. Nie zatrzymuj się. Nie patrz za siebie. Nie myśl”.

Nie lubię pisać. Dziwne zdanie z ust kogoś, kto zarabia na życie pisaniem, prawda? Też wydawało mi się dziwne, dopóki nie znalazłem copywriterów, którzy mają – bądź mieli – podobnie.

David Ogilvy, jeden z największych świata reklamy, jacy chodzili po tej ziemi, napisał lata temu, że nienawidzi pisać, woli redagować. I ja mam dokładnie tak samo, choć kiedyś myślałem, że jest ze mną coś nie tak.

Ta niechęć do pisania pomogła mi stworzyć taki system, w którym w pierwszej kolejności pozwalam sobie na wylanie z głowy każdej myśli, która się po niej błąka. Robię to najszybciej, jak potrafię, by mieć to z głowy. A potem w spokoju siedzę i wybieram to, co najlepsze. To już bardzo przyjemna robota :)

„Wewnętrzny krytyk? Wejście zabronione”.

Napisałem o tym w akapicie powyżej, ale nawiąże jeszcze do tego tematu. W pracy używam metody 3 kapeluszy. Darek Puzyrkiewicz opisał ją w swojej Biblii Copywritingu.

Cała sztuka polega na tym, by oddzielić pisanie od redagowania, bo pisząc i jednocześnie redagując, blokujesz swobodny przepływ swoich myśli. Dodatkowo wewnętrzny krytyk też chętnie dorzuci swoje trzy grosze, cicho szepcząc Ci do ucha, że to, co przed chwilą napisałeś, jest do bani. Zerknij do książki Darka, tam znajdziesz kompletny opis tej metody pracy nad dowolnym tekstem.

„Na początkowym etapie pracy tylko jedna rzecz ma znaczenie: zrób coś, cokolwiek, choćby miało to być nieudane lub dalekie od doskonałości”.

Najtrudniej usiąść do pisania i zacząć pisać. Ten, kto pisze i bierze za to pieniądze, doskonale o tym wie. Moja recepta? Włączam stoper na 5 minut. 5 minut wytrzymam i po tym czasie decyduję, czy piszę dalej, czy nie. W 99% przypadków piszę dalej. Spróbuj.

„Bądź głupi oznacza: odrzuć samokrytykę, brak pewności siebie, nie oceniaj tego, co robisz”.

„Odpowiedź zawsze brzmi «tak». Kiedy pomysł nagle przychodzi nam do głowy i myślimy: Nie, to jest szaleństwo… to jest właśnie pomysł, którego nam potrzeba”.

Te dwa cytaty są tak genialne, że nie wymagają żadnego komentarza z mojej strony.

„Czasami w środę będziesz czytać coś, co napisałeś we wtorek, i przyjdzie Ci do głowy myśl: «To jest do niczego. Nienawidzę tego, co zrobiłem, i nienawidzę siebie». Potem ponownie przeczytasz ten sam fragment w czwartek. Ku swojemu zdziwieniu spostrzeżesz, że w ciągu nocy przeistoczył się on w coś genialnego. Zignoruj fałszywe odczucia negatywne. Zignoruj fałszywe odczucia pozytywne. Oba są Oporem”.

Nie zliczę, ile razy tak miałem, że to, co napisałem, zaraz skreślałem, bo czytając to następnego dnia, nie byłem w tym już tak zakochany jak jeszcze wczoraj. Dobrze mnie zrozum, praca redakcyjna nad tekstem jest konieczna, by nadać mu ostateczny szlif. Ale pamiętaj, by redakcja nie zmieniła się w wieczną niegotowość tekstu do publikacji. Takie dążenie do stworzenia perfekcyjnego tekstu to Opór w czystej postaci. Bądź czujny!

Jak ukończyć tekst i opublikować go pomimo obaw o ocenę i nieperfekcyjną treść?

„I gdy wszystko idzie dobrze, nagle znikąd pojawia się strach. Twoja krucha pewność siebie załamuje się. W nocy budzisz się zlany potem”.

Dysk twardy na moim komputerze to cmentarz niedokończonych tekstów. Ile ja artykułów napisałem sam dla siebie, zacząłem, a nie skończyłem! Mnóstwo, całe mnóstwo! Musisz kończyć napisane teksty. Kropka.

Kiedyś zrobiłem sobie takie wyzwanie. Przez równe 90 dni pisałem codziennie jednego nowego maila, którego potem wrzucałem na bloga i wysyłałem do bazy. Uwierz mi, takie pisanie i dotrzymywanie sobie obietnicy potrafi zbudować pewność siebie. Nie wiem, czy pomoże to Tobie, ale mnie pomaga wytrwać w długich postanowieniach…

Biorąc się za jakiś długofalowy projekt, wychodzę z założenia, że to, co robię dziś, przygotowuje mnie na przyszłe wyzwania. Pisząc przez te 90 dni, o których wspomniałem Ci wyżej, chciałem podnieść poziom pisanych przeze mnie maili.

Nie umiem wytłumaczyć tego racjonalnie, ale zawsze dzieje się tak, że gdy wytrwam w takim postanowieniu, to okazuje się, że prędzej czy później dostaję zlecenia na napisanie właśnie takich maili w dużych ilościach, za bardzo rozsądne pieniądze.

Dlatego gdy rzucam samemu sobie wyzwanie, to w chwilach zwątpienia mam przed oczami, że jeśli teraz się poddam, to gdy za rok, pół roku czy za miesiąc stanę przed wyzwaniem, to już mu nie sprostam, a dałbym radę, gdybym wtedy, na początku, się nie poddał.

„Opór to odpowiedź przestraszonego, małostkowego, mało ważnego ego na odważny, hojny, szczodry i wspaniały impuls twórczego Ja”.

To zdanie ratuje mi tyłek każdego dnia. Gdy zaczynam czuć Opór przed pisaniem, zdaję sobie sprawę, że on nie pojawia się sam. Zawsze ma swojego towarzysza. Dla mnie Opór to napompowany ekstrawertyk, a ten twórczy impuls, o którym pisze Pressfield, to introwertyk, którego chcę wysłuchać. Ale ten krzykacz ekstrawertyk próbuje go zagłuszyć.

Dlatego zawsze, ale to zawsze mam w głowie to, że ten medal ma dwie strony. Opór nigdy nie pojawia się sam. Zawsze wychodzi przed szereg, gdy czuje się zagrożony.

„Kiedy pokazujemy dzieło światu, jesteśmy wyeksponowani. Dlatego jesteśmy tak tym przestraszeni. Kiedy pokazujemy efekt naszej pracy, zostajemy osądzeni. Świat realny wypowie się na temat naszej pracy i nas. Kiedy pokażemy nasze dzieło, możemy ponieść porażkę. Kiedy się odsłonimy, możemy zostać upokorzeni”.

Nie bój się ekspozycji.

Podwój swój pisarski dorobek

To już koniec. Ten tekst kosztował mnie dużo pracy, a jeżeli dotarłeś do tego miejsca, to mam nadzieję, że był on dla Ciebie na tyle interesujący, że weźmiesz z niego coś dla siebie. Mam do Ciebie prośbę. Dużą prośbę.

Od dziś przez następne 90 dni pisz codziennie jedną stronę tekstu. Niedoskonałego tekstu. A potem ją publikuj. Na blogu, Facebooku – możliwości masz mnóstwo. Następnie przeczytaj swój tekst i zapisz jedną rzecz, element, który Twoim zdaniem mógłbyś w nim poprawić, by następny tekst był lepszy. I rób tak codziennie przez 3 miesiące. Co się stanie po tych trzech miesiącach?

Prawdopodobnie podwoisz swój dotychczasowy pisarski dorobek i będziesz dużo, dużo dalej od tych, którzy wciąż tylko myślą o tym, by zacząć pisać. Większość osób i tak tego nie zrobi. Zrezygnują na początku, w trakcie pisania albo trzymając kursor myszki nad przyciskiem „Wyślij” lub „Opublikuj”. A jak będzie z Tobą?

Wierzę, że Ci się uda, ale żeby jeszcze bardziej Cię zmobilizować, przygotowałem dla Ciebie coś specjalnego.

To gotowa checklista elementów, które musi posiadać Twój mejl handlowy, Twoja reklama na Facebooku czy oferta na stronie internetowej, by przekonać dowolnego klienta do wypróbowania lub zakupu tego, co sprzedajesz.

Nie każdy jest urodzonym sprzedawcą ani marketerem, więc taka checklista pod ręką to skarb.

Chcesz sprawdzić, jak działa?

Wpisz poniżej adres e-mail, na który mam Ci wysłać checklistę. Jest w niej 9 punktów. Chyba najbardziej zaskoczy Cię punkt 7., bo wielu przedsiębiorców kompletnie o nim zapomina.

Zapisz się, póki ta checklista jest jeszcze dostępna. Możesz ją mieć za darmo (0 zł), bo teraz potrzebujesz jej bardziej niż kiedykolwiek.

I wiesz, co jeszcze? Przyda Ci się nie tylko w pisaniu do klientów, ale też podczas rozmów telefonicznych czy na spotkaniach biznesowych. A jeżeli zatrudniasz handlowców lub marketerów, to daj im ją koniecznie.

Odbierz checklistę z 9 elementami
skutecznej oferty handlowej

Ściągawka dla przedsiębiorcy, marketera, handlowca.

9el_form

Pobierając materiały, wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera i informacji handlowych od Coraz Lepszej Firmy.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Bartłomiej Krawczyk

Z wykształcenia magister Geografii UJK, copywriter z pasji. Dopieszcza teksty reklamowe, pisze i tworzy oferty, którym nie sposób się oprzeć. Mówi się, że jego teksty zmieniają ludzi i biznes na lepsze.