Prawo biznesu

„Mam tego dosyć! Idę do sądu”. Sprawdź, kiedy możesz pozwać nierzetelnego wykonawcę usługi

Rafał Horończyk

Dwadzieścia kafli.

Tyle zmarnowałem na zrobienie tej strony internetowej!

Miała być najlepsza. Miała być piękna, wspaniała, pokazująca moją firmę jako lidera branży, a przede wszystkim miała się zwrócić w ciągu kilku miesięcy!

Tym Patrycja mnie przekonała.

A potem powiedziała, że nie ma czasu na zaktualizowanie strony. Nie dziwiło mnie to. Przecież mówiła, że jest liderem swojej branży i zleceń ma na następne półrocze.

Tymczasem co?

Przyszedł kolejny informatyk i stwierdził, że aktualizacja wymagałaby… napisania witryny od nowa. Że @#$%^& co?

Znowu mam na to wywalić kolejne kilkanaście tysięcy złotych?!

Jak Boga kocham!

Dość tego!

POZWĘ JĄ!

Straciłem nie tylko pieniądze.

Straciłem twarz.

Dałem się OSZUKAĆ! Wszyscy się dowiedzą, jakim jest partaczem!

Jeszcze będzie mnie błagać o przebaczenie po tym, jak ZNISZCZĘ ją w sądzie!

Jak mogłem dać się tak wyrolować? Przecież znałem ją kilkanaście lat. Ta dziewczyna obiecywała, że strona będzie najlepsza, a okazało się tylko, że dobrze na mnie zarobiła.

Drugi informatyk powiedział, że to witryna z szablonu. Ha! To jeszcze pół biedy. Ale ten szablon został tak przerobiony, że faktycznie nic się nie da teraz zrobić!

Miarka się przebrała! Idę do sądu! Sprawiedliwość musi zwyciężyć! Powiem, jak zostałem oszukany!

Umowa? No nie podpisałem, ale co z tego? Przecież się znaliśmy i dogadaliśmy, co ma być zrobione. Skąd miałem niby wiedzieć, że tak wyjdzie?!

By zwiększyć swoje szanse, wziąłem prawnika. Najlepszego! Skąd wiem, że jest najlepszy? Bo mi powiedział, że na pewno wygramy! Powiedział, że brak umowy w niczym nie szkodzi i na pewno zniszczymy ją w sądzie!

Czy jednak bohaterowi powyższej historii na pewno pójdzie tak łatwo i wygra w sądzie z nierzetelną wykonawczynią strony internetowej, a sprawiedliwość zwycięży?

Przyjrzyjmy się bliżej tej sprawie.

Przeczytaj, a zrozumiesz lepiej:

  • kiedy masz szansę na uzyskanie odszkodowania na drodze sądowej, a kiedy sprawa sądowa może być dla Ciebie tylko stratą czasu i pieniędzy,
  • dlaczego ocena wysokości należnego odszkodowania może wymagać posługiwania się wyobraźnią na poziomie porównywalnym z pisaniem opowiadania,
  • czy bohater wstępu wygra swoją sprawę.


Zapowiada się ciekawie? Sprawdźmy w takim razie…

Kiedy możesz pozwać nierzetelnego wykonawcę usługi?

O co w ogóle chodzi z tym sądzeniem o odszkodowanie? W amerykańskich filmach sądzą się o wszystko! Czy w naszych realiach też tak jest?

Zaraz się tego dowiesz. Powinieneś jednak wiedzieć, że zależy mi, by w tym artykule pokazać temat w sposób uproszczony. Najważniejsze, żebyś mógł go bez problemu zrozumieć, dlatego nie zawsze zachowuję maksymalną prawniczą precyzję.

Najpierw pozwolę sobie na przyspieszony kurs z teorii prawa cywilnego, a potem, podbudowani tą wiedzą, wrócimy do przypadku omówionego we wstępie.

Zacznijmy od tego, kiedy możemy kogoś pozwać. W tym przypadku bazą jest jeden z przepisów kodeksu cywilnego:

Dłużnik obowiązany jest do naprawienia szkody wynikłej z niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania, chyba że niewykonanie lub nienależyte wykonanie jest następstwem okoliczności, za które dłużnik odpowiedzialności nie ponosi.

Czyli z prawniczego na ludzki i w pewnym uproszczeniu…

Jeśli ktoś ci coś obiecał, a tego nie wykonał, to ma zrobić coś, co sprawi, że nie odczujesz tego, że nawalił, no chyba że to nie jego wina, że tak się stało.

Co to oznacza?

By sąd stwierdził, że należy Ci się odszkodowanie od nieuczciwego wykonawcy, musisz wykazać, że wystąpiły wszystkie 3 okoliczności, które omówię w kolejnych podpunktach.

Znaczy to ni mniej, ni więcej tylko tyle, że szanse na zwycięstwo w sądzie nie wynikają wprost z tego, jak bardzo masz rację (a jak bardzo nie ma jej Twój przeciwnik), ani nawet z tego, czy masz dobrego, czy gorszego prawnika. Szanse na zwycięstwo masz wtedy, gdy uda Ci się udowodnić wszystkie poniższe fakty. Wszystkie znaczy: wszystkie. Jeżeli udowodnisz dwa, ale trzeciego nie, to i tak przegrasz.

Przyjrzyjmy się zatem tym ważnym okolicznościom…

1. Ktoś miał coś zrobić, a tego nie zrobił (po prawniczemu „nienależyte wykonanie zobowiązania”).

Podstawowym obowiązkiem każdego z nas jest robienie tego, do czego się wcześniej zobowiązaliśmy. Jeżeli tego nie zrobimy bądź jeśli zrobimy to nie tak, jak się umawialiśmy, możemy ponieść konsekwencje.

2. Z uwagi na to, że tego nie zrobił, poniosłeś szkodę o określonej wartości (po prawniczemu – i po nieprawniczemu w sumie też – „szkoda”).

By móc opisać szkodę, musimy sobie wyobrazić dwie alternatywne rzeczywistości. Jedna to droga jasności, w ramach której kontrahent zrobił wszystko jak należy i jesteśmy szczęśliwi. Druga to droga ciemności, w której kontrahent zrobił źle.

Teraz trzeba porównać, czym różni się jedno od drugiego, i ustalić to, co widzimy w ramach pierwszej wizji, a czego nie jesteśmy w stanie dostrzec w drugiej.

Przykład

Wykonawca był nieostrożny, robiąc wykończenie Twojego lokalu i w swojej niezgrabności wybił Ci okno. Skoro musiałeś zaangażować szklarza, Twoją szkodą jest to, ile musiałeś mu zapłacić za robociznę i nową szybę.


Ten prostszy, opisany wyżej wariant szkody to tzw. szkoda rzeczywista.

Trudniejszy wariant to tzw. utracone korzyści, czyli to, co chciałeś uzyskać, a czego nie uzyskasz, bo Twój kontrahent „nie dowiózł”.

Przykład

Jeżeli wykonawca wykończyłby Twój lokal w umówionym terminie, już byś zarabiał. Bez lokalu nie jesteś w stanie sprzedawać. Twoją szkodą jest brak dochodu od momentu, w którym lokal miał być wykończony, do momentu, w którym faktycznie został wykończony.


3. Pomiędzy tymi dwoma sytuacjami występuje następujący związek: szkoda z pewnością by nie wystąpiła, gdyby nie to, że ktoś zawalił swoją robotę. Jest to następstwo, które można określić jako normalne (po prawniczemu „związek przyczynowy”).

Musimy więc zastanowić się nad dwoma kwestiami.

Po pierwsze należy wykazać, że określony skutek w ogóle pozostaje w relacji przyczynowej do tego, co było najpierw.

Przykład

Najpierw było złe wykończenie lokalu, a potem szkoda w postaci braku dochodu ze sprzedaży.


A jeżeli już to stwierdzimy, to – po wtóre – musimy ustalić, że związek między pierwszym a drugim wydarzeniem jest normalnym tego następstwem.

Przykład

Wykonawca co prawda wykończył lokal, ale zrobił to trzy godziny po czasie. Z tego powodu spóźniłeś się na pociąg i musiałeś pojechać kolejnym. Ten z kolei, w przeciwieństwie do pociągu z Twojej godziny, wykoleił się i utknąłeś na kilkanaście godzin w szczerym polu.


W powyższym przykładzie choć istnieje związek przyczynowy, nie jest on związkiem adekwatnym, ponieważ normalnymi, typowymi następstwami opóźnienia w wykończeniu lokalu nie jest uczestniczenie w wypadku kolejowym.

Przykład pozytywny

Wykonawca co prawda wykończył lokal, ale zrobił to trzy tygodnie po czasie. To zupełnie normalne, że jeśli lokal otworzyłeś trzy tygodnie później, niż początkowo zakładałeś, to ponosisz koszty związane z jego najmem. Wiele wskazuje na to, że uzyskasz w tym zakresie odszkodowanie przed sądem.


Czy w takim razie bohater ze wstępu wygra w sądzie czy nie?

Najpierw sprawdźmy, czy są spełnione 3 wymogi, które wcześniej omówiliśmy.

1. Czy wystąpiło niewykonanie lub nienależyte wykonanie?

Na pierwszy rzut oka można przyjąć, że mamy do czynienia z nienależytym wykonaniem, bo stworzona strona internetowa została zrobiona w sposób uniemożliwiający jej późniejszą aktualizację. Możemy tak założyć, zwłaszcza patrząc na cenę wynoszącą wspomniane dwadzieścia kafli.

Ale… wykonawca może powiedzieć, że on tak zawsze robił strony internetowe i nikt do tej pory nie narzekał na jakiekolwiek problemy z aktualizacją. A może faktycznie da się ją aktualizować, tylko kolega informatyk się nie zna i niesłusznie powiedział bohaterowi, że to niemożliwe? A może to nie jest niemożliwe, tylko trudne?

2. Teraz spróbujmy ocenić szkodę. Tu też może nie być łatwo. Zacznijmy od porównania dwóch alternatywnych rzeczywistości – jasnej i ciemnej strony – co da nam stosunkowo precyzyjny obraz.

W pierwszym przypadku nasz bohater dostaje od wykonawcy stronę internetową, która służy mu co najmniej kilka lat i może ją zaktualizować, kiedy tego potrzebuje. W drugim przypadku stworzona witryna funkcjonuje, ale tylko do momentu aktualizacji (np. przedstawienia nowej oferty).

Jak jednak wymierzyć w złotówkach różnicę między jasną a ciemną stroną? Czy jest to koszt wykonania strony od nowa? A może jest to utracony dochód za okres, w którym witryna nie działa z uwagi na konieczność stworzenia tej nowej? No właśnie. A to nie koniec wątpliwości…

3. Zbadajmy, czy mamy tu do czynienia z normalnym związkiem przyczynowym? Wszystko zależy od tego, co i jak nasz bohater ustalił z wykonawcą.

Warunki zlecenia powinny być ściśle określone w umowie. Jeżeli nie zostało w niej zapisane, co dokładnie ma być zrobione, to nie można mówić o konkretnych ustaleniach z wykonawcą. Z tego powodu nie można też mieć pretensji o to, że czegoś nie dopracował lub zrobił to po swojemu (nawet jeżeli obiektywnie wyrządziło to szkodę).

Wiemy, że nasz bohater umowy nie miał…

Dobra, dobra. No to wygra czy nie?

To zależy. Przepraszam. Musiałem tak zakończyć :). Sam widzisz, ile jest zmiennych mogących wpłynąć na ostateczny wynik. Proces sądowy i jego częsta nieprzewidywalność oraz mnogość osób i poglądów mogą spowodować, że sprawa będzie zmierzała w wielu różnych kierunkach.

Dlatego zanim zdecydujesz się kogoś pozwać, warto odpowiedzieć sobie na pewne pytania:

  • Czy dobrze określiłeś w umowie zakres czynności i zadań, które miał zrealizować wykonawca?
  • W jaki sposób utrwaliliście zlecenie? Czy masz to w umowie bądź choćby w mailach? To, że tak sobie powiedzieliście, to żaden dowód, bo w razie czego wykonawca powie, że nic takiego nie uzgadnialiście.
  • Czy jesteś w stanie określić swoją szkodę, tj. czy jesteś w stanie powiedzieć, o ile byłbyś bogatszy bądź o ile nie byłbyś biedniejszy, gdyby wykonawca zrobił wszystko tak, jak się umówiliście?
  • Czy zwykłym następstwem tego, czego nie zrobił lub co źle zrobił wykonawca, jest to, że doszło do takiej szkody jak Twoja?

A może przede wszystkim warto zapytać siebie samego… czy mam w ogóle czas i pieniądze na to, by się sądzić? Im bardziej skomplikowana sprawa, tym więcej czasu będziesz musiał jej poświęcić i więcej wydasz na prawnika, by jakoś tę sprawę ogarnął.

Pobierz DARMOWY (0 zł) PORADNIK:

„100 pomysłów na duży rozgłos
bez wydawania dużych pieniędzy”



Znajdziesz w nim m.in. odpowiedzi na pytania:

  • Tanio, łatwo czy szybko? Czym najłatwiej zrazić do siebie klientów? Odpowiedź Cię zdziwi
  • Co działa na klientów znacznie lepiej niż rabaty? (strona 3)
  • Jak raz na zawsze zmniejszyć do zera liczbę klientów niezadowolonych z Twoich produktów? (strona 4)
  • Kiedy warto przyznać rację awanturującemu się klientowi (nawet gdy to on się myli), by zdobyć dzięki temu więcej nowych klientów? (strona 6)

100pom-form

Pobierając materiały, wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera i informacji handlowych od Coraz Lepszej Firmy.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Rafał Horończyk

Adwokat – specjalista w zakresie obsługi prawnej przedsiębiorców. Ekspert w zakresie prawa odzyskiwania należności, sporządzania umów i tworzenia spółek. Przedsiębiorca prowadzący własną kancelarię adwokacką oraz zaangażowany uczestnik społeczności przedsiębiorców. Tłumacz języka prawniczego na język nieprawniczy i języka nieprawniczego na prawniczy. Uczestnik Programu Rozwoju CorazLepszaFirma.pl, który nieustannie pracuje nad rozwojem swojego biznesu.