Prawo biznesu

„Wysłali mi towar po terminie, więc rezygnuję z umowy i nie będę za niego płacił!”. Ale czy na pewno?

Rafał Horończyk

– Panie Piotrku, piszą, że mają opóźnienia w wysyłkach w związku z dużymi zamówieniami i że dostarczą jak najszybciej, ale nie wiedzą kiedy! Proszą o cierpliwość.

– Pani Agnieszko, potrzebowałem tych płynów dezynfekujących 2 dni temu. Po co oni w ogóle pisali w ofercie, że dostarczają towar w ciągu 24 godzin?! Niech się cieszą, że nie obciążam ich kosztami dostawy od innego sprzedawcy! Jestem stratny po 3 złote na sztuce, a musiałem wziąć ich aż 500! Jeżeli jeszcze kilka razy zrobię taki biznes, to pójdę z torbami…

– W takim razie napiszę im, że prosimy o pilną przesyłkę.

Godzinę później…

– Pani Agnieszko, proszę im napisać, że rezygnujemy z zakupu. Jeżeli towar przyjdzie kurierem, to proszę nawet nie odbierać paczki! Potrzebuję płynu DZISIAJ, a nie JUTRO!

Jakiś czas później…

– Pani Agnieszko, jaki pozew? Przecież my tego towaru nawet nie dostaliśmy! Za co mam im płacić? To oni spóźnili się z dostawą! Przecież w takiej sytuacji każdy sąd przyzna mi rację!

Czy optymizm naszego bohatera jest uprawniony i faktycznie wygra sprawę sądową?

A czy Ty kiedykolwiek znalazłeś się w sytuacji, w której Twój kontrahent nie wywiązał się ze zobowiązań zawartej pomiędzy Wami umowy? Jeśli tak, to opisana poniżej historia pomoże Ci zrozumieć, że pobieżna znajomość przepisów prawa naraża Twoją firmę na poważną stratę finansową.

By lepiej to zrozumieć, przyjrzyjmy się bliżej autentycznej sprawie prowadzonej przed sądem w Polsce.

Przeczytaj, a zrozumiesz lepiej:

  • jak uwolnić się od zawartej umowy, gdy druga strona nie dotrzymuje jej warunków,
  • czy to, że czegoś bardzo chcesz, sprawia, że masz to dostać natychmiast,
  • dlaczego tak wiele jest racji w powiedzeniu, że diabeł tkwi w szczegółach,
  • czy bohater wstępu wygra sprawę sądową.


Zapowiada się ciekawie? W takim razie sprawdźmy…

Co się w ogóle wydarzyło?

Cofnijmy się w czasie do początku pandemii Covid-19. Obawialiśmy się nie tylko o zdrowie i życie naszych najbliższych, lecz także doświadczaliśmy niespodziewanych perturbacji na rynku towarów i usług. Dotyczyło to m.in. rynku artykułów do dezynfekcji.

W marcu 2020 r. podaż nie nadążała za popytem, co skutkowało bardzo dużymi wzrostami cen. Oczywiście produkty były dostępne m.in. na popularnych portalach aukcyjnych. Zaistniała sytuacja spowodowała jednak, że zawodowi handlowcy kupowali towary po cenach niskich i odsprzedawali je dalszym odbiorcom po cenach wyższych. A odbiorców było wtedy wielu. Do podmiotów, które zwykle potrzebowały tego typu artykułów, dołączyło wiele nowych, ponieważ używanie środków do dezynfekcji stało się warunkiem dopuszczającym je do prowadzenia działalności gospodarczej. Nic więc dziwnego, że w sytuacji niedoboru produktu wiele firm było zdecydowanych zapłacić za niego każdą cenę.

Wkrótce w związku ze zwiększonym popytem na artykuły do dezynfekcji pojawiła się jego większa podaż. A to z kolei musiało skutkować obniżeniem cen.

Jakie ma to znaczenie dla naszej historii?

Otóż gdyby pan Piotr otrzymał swoje zamówienie w terminie deklarowanym przez sprzedawcę, to mógłby sprzedać artykuły do dezynfekcji po odpowiednio wysokiej cenie. Opóźnienie w dostarczeniu przesyłki sprawiło, że mógł je sprzedać, ale po cenie niższej. I chociaż była ona nadal wyższa od ceny, którą sam zapłacił, to jednak zarobił mniej, niż wcześniej zakładał.

Właśnie ta strata finansowa skłoniła go do próby bezkompromisowego zerwania umowy.

Jego decyzja nie spodobała się jednak sprzedawcy, który zdążył już wysłać towar, ponosząc koszty dostawy oraz koszty zwrotu.

Zdecydował się najpierw wezwać pana Piotra do zapłaty za zakupiony towar oraz do jego odbioru. Nie odniosło to jednak żadnego skutku, więc skierował sprawę do sądu.

Sprzedawca w swoim pozwie zażądał:

  • zapłaty ceny zakupionego towaru;
  • zapłaty rekompensaty kosztów odzyskiwania należności (przeczytasz na ten temat więcej tutaj);
  • zwrotu kosztów procesu, które musiał opłacić przed jego rozpoczęciem, w tym:
    • kosztu pozwu (wysokość opłat omówiłem w tym artykule);
    • wynagrodzenia adwokata za prowadzenie sprawy.

Panu Piotrowi to się nie spodobało. W swoim piśmie z oburzeniem zaznaczył, że przecież odstąpił od umowy ze sprzedającym. Na dowód tego przedstawił treść korespondencji z panią Agnieszką zacytowaną we wstępie tego artykułu.

Jego adwokat próbował wykazać, że pan Piotr ma rację z uwagi na treść art. 491 [Skutki zwłoki] § 1 Kodeksu cywilnego:

Jeżeli jedna ze stron dopuszcza się zwłoki w wykonaniu zobowiązania z umowy wzajemnej, druga strona może wyznaczyć jej odpowiedni dodatkowy termin do wykonania z zagrożeniem, iż w razie bezskutecznego upływu wyznaczonego terminu będzie uprawniona do odstąpienia od umowy. […]

Mówiąc prościej, jeżeli Twój kontrahent ze swojej winy nie wykona tego, do czego się zobowiązał w ustalonym przez Was terminie, to możesz mu wyznaczyć dodatkowy termin wykonania umowy. Jednocześnie musisz go powiadomić, że w przypadku przekroczenia tego nowego terminu umowa zostanie zerwana.

Adwokat pana Piotra próbował udowodnić, że do omawianego wyżej odstąpienia od umowy doszło w trakcie rozmowy pani Agnieszki ze sprzedającym. Pani Agnieszka, działając w imieniu swojego szefa, oświadczyła, że towar miał być wysłany w ciągu 24 godzin, ale do tego nie doszło. Sprzedawcę poinformowano o rezygnacji z zakupu oraz o tym, że jeśli nawet towar zostanie dostarczony, to nie zostanie przyjęty.

Kto ma rację?

Pan Piotr ma z pewnością rację co do jednego – zakupiony towar otrzymał z opóźnieniem, choć sprzedający zapewnił go, że dostawa nastąpi w ciągu 24 godzin.

Z drugiej strony, sprzedawca mógł być zaskoczony liczbą zamówionych produktów, a to z kolei spowodowało problemy nie tyle z dostępnością towaru, co z koniecznością spakowania go i przekazania kurierowi. W normalnych przedcovidowych realiach sprzedawca miał doświadczenie, ale tylko w sprzedaży detalicznej.

Czy jest to jednak problem pana Piotra? Otóż nie. Sprzedawca, będąc profesjonalnym przedsiębiorcą, powinien był przewidzieć ewentualne opóźnienia dostaw zakupionych u niego towarów i zastrzec, że w przypadku zamówienia ilości większej niż X produktów czas ich dostawy może ulec wydłużeniu. Zastrzeżenia takiego jednak nie uczynił.

Finał tej sprawy może Cię zaskoczyć. Przegranym okazał się… pan Piotr.

Powstaje pytanie (które pan Piotr zadał po otrzymaniu pozwu), dlaczego musi zapłacić, skoro nawet nie dostał towaru?

Na czym polegał jego błąd?

Z dużą dozą pewności można stwierdzić, że gdyby reakcja pana Piotra lub pani Agnieszki była właściwa pod względem prawnym, to nie przegrałby tej sprawy. Czy pamiętasz wiadomość wysłaną przez panią Agnieszkę do sprzedającego, że proszą o pilną dostawę?

Pani Agnieszka powinna była wyznaczyć sprzedającemu możliwy do zrealizowania przez niego dodatkowy termin dostawy. Czy wiadomość: „Czekam na towar i proszę o pilną wysyłkę”, wskazuje sprzedawcy odpowiedni i dodatkowy termin? Ani ja, ani sąd, który orzekał w tej sprawie, takiego terminu nie zauważyliśmy. Na upartego można by rozważać, czy słowo „pilną” w odniesieniu do dostawy nie spełnia właśnie takiej funkcji. Niestety nie. W wiadomości brakuje określenia konkretnego terminu, np.: „Proszę o wysyłkę w ciągu następnych 24 godzin”.

Zapewne zastanawiasz się, co w ogóle oznacza zwrot „odpowiedni termin”. Otóż jest to termin, do którego realne jest zrealizowanie obowiązków wynikających z umowy. Biorąc pod uwagę, że w momencie wysyłania wiadomości do sprzedającego towar znajdował się u niego, to nawet gdyby prośbę o „pilną” dostawę zinterpretować jako wiadomość: „Towar ma być w ciągu godziny u mnie” (a chyba tego pan Piotr oczekiwał, ponieważ informację o rezygnacji z umowy wysłał godzinę później), to trudno przyjąć, że wyznaczony dodatkowy termin był realny, czyli odpowiedni.

Co zyskał wygrany, a co stracił przegrany?

Omówmy teraz sytuację wygranego (sprzedawcy) i przegranego (pana Piotra).

Po pierwsze, wygrany otrzymał zapłatę za sprzedany towar w wysokości pierwotnie ustalonej oraz rekompensatę za koszty odzyskiwania należności. Po drugie, otrzymał zwrot kosztów procesu od przegranego zgodnie z zasadą podziału kosztów. Wygrany otrzymał z nawiązką wszystko to, co dostałby pan Piotr, gdyby zareagował we właściwy sposób.

Jak wygląda sytuacja przegranego? Nie tylko musiał finalnie zapłacić za towar, lecz także ponieść koszty procesu oraz opłacić swojego prawnika.

Tematem na zupełnie inną historię jest to, co pan Piotr ma zrobić z towarem, który jest jego własnością, ale wciąż posiada go sprzedawca…

Jakie wnioski możesz wyciągnąć z tej historii?

  1. Niezależnie od tego, czego dotyczy niewywiązanie się Twojego kontrahenta z Waszej umowy, to o ile nie zakłada ona inaczej, musisz dać mu szansę na jej wypełnienie. Jednocześnie musisz go poinformować, że gdy z tej szansy nie skorzysta, odstąpisz od umowy.


    Nieważne, czy firma SEO wystawia Ci faktury za SEO, którego nie robi, albo czy agencja marketingowa zobowiązała się zrobić Ci stronę internetową, która Ci się nie podoba, bądź czy osoba wynajmująca Ci lokal zobowiązała się do naprawy niedziałającego ogrzewania, lecz tego nie uczyniła – musisz dać im wszystkim szansę poprawienia ich działań.

    Pamiętaj również, że taka szansa musi być realna, czyli że nierzetelny dotychczas kontrahent musi być w stanie z niej skorzystać. Jeżeli zażądasz czegoś, co jest dla niego niemożliwe do wykonania, to nie tylko nie uwolnisz się od niekorzystnej dla Ciebie umowy, ale także będziesz musiał wypełnić to, do czego się tą umową zobowiązałeś, np. zapłacić wynagrodzenie nieuczciwemu kontrahentowi lub czynsz wynajmującemu. Dopiero wtedy, kiedy Twój kontrahent nie skorzysta z danej mu szansy, możesz go zawiadomić o odstąpieniu od umowy.

  2. Omawiana sytuacja jest przykładem tego, że diabeł tkwi w szczegółach. Na pewno zrozumiałeś już, że właściwe sformułowane pod względem prawnym żądanie natychmiastowej dostawy mogłoby sprawić, że to pan Piotr wyszedłby zwycięsko z opisanej w tym artykule potyczki słowno-sądowej.


    Pamiętaj również, że wiadomości, które kierujesz do swojego kontrahenta, muszą zawierać wszelkie niezbędne elementy określone w konkretnych artykułach Kodeksu cywilnego.

  3. Wiedza z zakresu obowiązującego prawa może pomóc Ci we właściwej interpretacji jego przepisów, a co za tym idzie w ochronie własnej firmy.


    Im wcześniej pan Piotr dowiedziałby się, że nie ma racji, tym mniejsze straty poniosłaby jego firma. Gdyby nie popełnił błędu – brak wyznaczenia odpowiedniego i dodatkowego terminu dostawy – w wiadomości do sprzedającego, mógłby faktycznie uwolnić się od obowiązku zapłaty za spóźnioną dostawę, jak również uniknąć kosztownego procesu sądowego.

Z opisanej historii wyłania się refleksja o charakterze ogólnym. Jeżeli popełnisz jakieś przeoczenie, to im wcześniej się o tym dowiesz i to zaakceptujesz, tym mniejsze straty poniesie Twoja firma. Pamiętaj, że nigdy nie jest za późno na uświadomienie sobie i naprawę popełnionego błędu.

Pobierz bezpłatnie (0 zł) poradnik

Obowiązki Przedsiębiorcy w Polsce



Dowiesz się m.in.:

  • czy na pewno legalnie prowadzisz swój biznes,
  • do jakich ustępstw na rzecz klienta zobowiązuje Cię prawo,
  • o jakich obowiązkach prawnych lepiej nie zapominać.

obowiazki-przeds-form

Pobierając materiały, wyrażam zgodę na otrzymywanie newslettera i informacji handlowych od Coraz Lepszej Firmy.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Rafał Horończyk

Adwokat – specjalista w zakresie obsługi prawnej przedsiębiorców. Ekspert w zakresie prawa odzyskiwania należności, sporządzania umów i tworzenia spółek. Przedsiębiorca prowadzący własną kancelarię adwokacką oraz zaangażowany uczestnik społeczności przedsiębiorców. Tłumacz języka prawniczego na język nieprawniczy i języka nieprawniczego na prawniczy. Uczestnik Programu Rozwoju CorazLepszaFirma.pl, który nieustannie pracuje nad rozwojem swojego biznesu.