Emocje w biznesie? Nieee, to takie nieprofesjonalne! Praca to nie miejsce na emocje. Jeżeli chcesz odnieść sukces, musisz nad sobą panować, zachować spokój, zimną krew, nie pokazywać, co się z Tobą dzieje. Zwłaszcza jeśli jesteś szefem, liderem czy właścicielem firmy…
Brzmi znajomo? Założę się, że większość z nas spotkała się z takimi przekonaniami, a duża część w nie uwierzyła, tym samym zakładając na siebie „kaftan” bycia opanowanym i nieporuszonym.
A przecież to wbrew ludzkiej naturze! To emocje czynią nas ludźmi, każdy z nas je odczuwa. Pokazują, że coś jest dla nas ważne, że nam zależy, że może coś straciliśmy, nasze granice zostały przekroczone albo jakaś ważna potrzeba pozostaje niespełniona.
Emocje są częścią życia, pojawiają się w nas codziennie i nie da się ich wyłączyć w pracy, choć pewnie wielu z nas by tak chciało. Ważne jest zrozumienie, że emocje są w porządku i nauczenie się, jak nimi zarządzać. A także – jak je wykorzystać, by okazały się pomocne w osiąganiu naszych celów.
Przeczytaj, a zrozumiesz lepiej:
- emocje w biznesie są dobre, ważne i potrzebne,
- warto zrozumieć, jak wyrażać emocje w pracy,
- ludzie chcą widzieć w Tobie człowieka.
Emocje są złe?
No właśnie. Przyjrzyjmy się na początek temu, dlaczego tak wiele osób uważa, że emocje w biznesie to coś złego, i dlaczego tak wielu szefów czy liderów nie pozwala sobie na ich okazywanie. Jakie przekonania za tym stoją? Oto trzy najczęściej spotykane:
Nr 1: „Tylko słabi ludzie okazują emocje”.
Nr 2: „Przeżywanie emocji oznacza utratę kontroli”.
Nr 3: „Okazywanie emocji = odreagowywanie emocji w gwałtowny sposób”.
Wszystkie te przekonania są nieprawdziwe i krzywdzące. Krzywdzące przede wszystkim dla tych, którzy w nie uwierzyli. Bo jeżeli mamy przekonanie, że zawsze musimy pozostać „profesjonalni” i niewzruszeni, a emocje w naturalny sposób się w nas pojawiają, to zaczynamy je tłumić, unikać ich i upychać w ciele, co może mieć negatywny wpływ nie tylko na nasze zdrowie psychiczne, ale także fizyczne.
A jeżeli dodatkowo wierzymy (albo kiedyś tego doświadczyliśmy), że przeżywanie emocji to utrata kontroli i ryzyko odreagowania na kimś, będziemy za wszelką cenę wypierać te emocje jako coś zagrażającego.
W ten sposób wpadamy w błędne koło. Tłumimy emocje, bo boimy się wybuchnąć, ale tłumiąc je, doprowadzamy w końcu do wybuchu. Bo ilość skumulowanej energii okazuje się w którymś momencie zbyt duża, abyśmy mogli nad nią zapanować.
Znacznie lepszym sposobem jest nauczenie się wyrażania emocji w zdrowy sposób, poprzez wczesne ich rozpoznawanie dzięki uważności w stosunku siebie i odczytywaniu sygnałów z ciała, a także nazywanie i mówienie o tym, jak się czujemy w konkretnej sytuacji z tym, co się akurat wydarza. Wtedy chronimy siebie, a jednocześnie budujemy kontakt z ludźmi wokół.
Przykład
Justyna zgłosiła się do mnie na coaching, bo chciała poprawić swoje umiejętności liderskie i lepiej komunikować się z zespołem. Rok wcześniej zaczęła pracę w nowej firmie, gdzie objęła menedżerskie stanowisko (najwyższe jak dotąd w swojej karierze) i bardzo zależało jej na tym, aby wzbudzić szacunek współpracowników i być dla nich dobrym szefem.
Niestety po roku pracy i usilnych starań była sfrustrowana i zmęczona. Twierdziła, że żyje w ciągłym napięciu i nie czuje radości z pracy. Często wracała do domu poirytowana i odreagowywała na mężu i synu. Potem, kompletnie pozbawiona energii, przesiadywała przed telewizorem i nierzadko płakała „bez powodu”. Współpraca z zespołem nie układała się najlepiej, a przy okazji rocznej oceny 360 dowiedziała się, że ludzie jej nie lubią i uważają, że jest zimna, wyniosła i zarozumiała.
Podczas pracy coachingowej odkryła swoje dominujące przekonanie: „Okazywanie emocji w pracy jest niedopuszczalne i nieprofesjonalne”, i zobaczyła, jaki wpływ ma ono na jej życie. Zaczęła przyglądać się sobie i ze zdziwieniem stwierdziła, że jest osobą wrażliwą i emocjonalną, a maska „zimnej i opanowanej”, którą sama sobie założyła, sprawiała, że w pracy była kimś zupełnie innym, co kosztowało ją ogromną ilość energii. Tłumienie emocji przez cały dzień w pracy powodowało również niekontrolowane wybuchy złości w domu, gdzie już nie musiała być profesjonalna i mogła odreagować na bliskich.
Gdy zdała sobie z tego sprawę, zaczęła stopniowo odczarowywać emocje, dopuszczając możliwość, że mogą być dobre i potrzebne, i uczyła się, jak może je wyrażać w pracy, będąc nadal profesjonalną, a jednocześnie autentyczną i bardziej ludzką.
Przełom nastąpił, kiedy po rozmowie z trudnym klientem pozwoliła sobie powiedzieć do współpracowników: „Ale się zezłościłam! Muszę sobie zrobić przerwę, a jak wrócę to pomyślę, jak sobie z nim poradzić”, a oni najpierw wymienili zdziwione spojrzenia, a potem uśmiechnęli się z sympatią.
Kiedy zaczęła zmieniać swoje zachowanie, zauważyła że okazywanie emocji ułatwia jej rozmowy z klientami, pozyskiwanie nowych kontraktów i pomaga w komunikacji z zespołem. Ludzie częściej przychodzili pytać ją o radę, chętniej dzielili się swoimi przemyśleniami, doceniali jej wiedzę i doświadczenie. Odkąd przestała obsesyjnie kontrolować to, co mówi i jak reaguje, poczuła się swobodniejsza i bardziej autentyczna. A po jakimś czasie doszły ją słuchy, że „się zmieniła i w końcu jakoś wyluzowała”.
Złoty środek
Co w historii Justyny było kluczem do zmiany?
Zauważenie, że wycinając emocje, odgrodziła się niewidzialnym murem od ludzi. Zarówno od współpracowników, jak i od klientów. To był powód dla którego wiele osób uznawało ją za zdystansowaną, a klienci, o których walczyła, woleli podpisywać kontrakty z konkurencją. Cóż, kryjąc się za murem, trudno nawiązywać relacje i pozyskiwać zaufanie.
Co zadziałało lepiej? Zauważanie i akceptowanie swoich stanów emocjonalnych i umiejętność radzenia sobie z nimi. Ale już nie przez tłumienie i unikanie, lecz przez odpowiednie wyrażanie. Odpowiednie, czyli z umiarem, szacunkiem dla drugiego człowieka. Żeby nie popaść w drugą skrajność i nie zalewać otoczenia złością czy irytacją.
Ważna jest tu autentyczność. Szczere wyrażanie siebie, adekwatne do sytuacji i okoliczności. W sytuacji napięcia pomaga powiedzenie o tym, co czujesz, a nawet samo nazwanie emocji, np. „czuję złość”, i danie sobie chwili na to, żeby ta emocja przepłynęła. Możesz wyjść do toalety, pójść zrobić sobie kawę, odwrócić się i podejść do okna, poobserwować chwilę, co tam się dzieje. Dać czas emocji na przepłynięcie i dać chwilę sobie. Na oddech, policzenie do trzech i złapanie dystansu, po to, żeby nie wybuchnąć i nie odreagować.
Ludzka twarz szefa
Będąc szefem, chcesz, aby współpracownicy traktowali Cię z uznaniem, szanowali, widzieli jako właściwą osobę na właściwym miejscu. Chcesz być odbierany, odbierana jako profesjonalista, profesjonalistka. Profesjonalizm kojarzy się najczęściej z wiedzą i doświadczeniem, ale także ze spokojem, opanowaniem i chłodną głową.
Gdy jednak widzimy kogoś, kto z tak samo kamienną twarzą reaguje na wszystkie sytuacje, nawet bardzo silne bodźce, zaczynamy czuć się nieswojo, bo ten ktoś wydaje nam się bardziej maszyną niż człowiekiem.
Natomiast widząc czyjeś reakcje emocjonalne, czujemy, że ten ktoś jest do nas podobny. Widzimy, że ma jakąś swoją wrażliwą część, że są rzeczy, które go ruszają, czyli jest takim samym człowiekiem jak my. Jesteśmy bardziej skłonni mu zaufać i wejść z nim w bliższą relację, a jeżeli ten ktoś jest naszym szefem, wzrasta nasz poziom sympatii, szacunku i zaufania. Bo język emocji jest równie ważnym obszarem komunikacji międzyludzkiej, jak aspekt werbalny. A poza tym ktoś, kto sam odczuwa emocje i pozwala sobie na ich wyrażanie, ma też większe zrozumienie dla emocji innych, co sprawia, że ludzie czują się w jego towarzystwie pewniej i bezpieczniej.
Zatem emocje się przydają?
Wyrażane z umiarem emocje są kluczowe i bardzo przydatne dla poprawy atmosfery w firmie, ocieplenia lub uzdrowienia relacji międzyludzkich, budowania zaufania, zwiększania zaangażowania pracowników, pozyskiwania nowych klientów, rozwoju firmy i rozwoju osobistego zatrudnionych w tej firmie ludzi.
Otwartość, autentyczność, przestrzeń i gotowość do dzielenia się swoim stanem emocjonalnym – z umiarem i szacunkiem dla innych – buduje zdrowy i pozbawiony napięć klimat, w którym ludzie chętniej pozostają i z większym zaangażowaniem pracują. Dlaczego lubimy ludzi autentycznych, doceniamy szczerość i otwartość? Bo dzięki nim wiemy, na czym stoimy i czego możemy się spodziewać, a ta przewidywalność pozwala zaufać i poczuć się bezpiecznie.
Jeżeli zatem jesteś szefem, który usilnie stara się w każdej sytuacji zachować kamienną twarz, obawiając się posądzenia o brak profesjonalizmu, gdyby okazał złość czy zniecierpliwienie – odważ się zrzucić maskę i zejść z piedestału.
Niech Twoi ludzie zobaczą w Tobie prawdziwego człowieka, borykającego się tak samo jak inni z trudnymi sytuacjami i wystawionego na tak samo silne bodźce, ale potrafiącego radzić sobie z tymi okolicznościami w mądry, dojrzały i skuteczny sposób. W sposób, który budzi szacunek, podziw i uznanie.
PS
Jeżeli nie masz kontaktu ze swoimi emocjami albo nie radzisz sobie z nimi, np. nie potrafisz powstrzymać się od gwałtownego odreagowywania, skorzystaj ze wsparcia specjalisty, najlepiej doświadczonego psychoterapeuty.
10 sposobów na stres
dla przedsiębiorcy
Pobierz za darmo (0 zł) i odetchnij z ulgą
Sprawdź:
- co zrobić, gdy gonitwa myśli nie pozwala Ci zasnąć,
- jak się zachować, by stres Cię nie zjadł, kiedy pojawią się problemy,
- jak sobie poradzić, gdy emocje Cię rozsadzają, a „musisz” być twardym szefem.
Mogę cofnąć zgodę w każdej chwili. Dane będą przetwarzane do czasu cofnięcia zgody.
Małgorzata Trzaskowska
Coach, trenerka rozwoju osobistego, autorka książki „Jesteś wartościowa! 10-tygodniowy trening doceniania siebie”. Propagatorka życia w zgodzie ze sobą, autorka bloga ogrodprzemian.pl i licznych artykułów o tematyce rozwojowej, mówczyni.
Po kilkunastu latach pracy menedżerskiej w międzynarodowych korporacjach rozpoczęła nowy etap swojej zawodowej drogi. Obecnie wspiera kobiety, prowadząc indywidualne sesje coachingowe i warsztaty oraz dzieląc się wiedzą i inspiracją na swoim fanpage’u.